Do rozpoczęcia roku szkolnego 2020/2021 pozostało już zaledwie kilka dni. Dyrektorzy szkół nadal zgłaszają, że nie są w stanie zapewnić odpowiedniej ochrony uczniów i ich opiekunów przed koronawirusem. Wiadomo już, że część placówek rozpocznie pracę z opóźnieniem, bo dopiero 7 września.
Dyrektor CMS, Izabela Kaczór-Olech, omówiła w rozmowie z Onetem problemy szkół sportowych:
Nie będziemy wypuszczać uczniów na korytarze podczas przerw. Niestety, są za wąskie. Nie uda nam się zachować odstępów. Szykujemy specjalny grafik, według którego uczniowie będą wychodzili pod opieką nauczycieli na boisko szkolne. Nie wszyscy razem, a grupami.
Warto podkreślić, że w szkołach sportowych dzieci często zmieniają grupy – zwykle trenują z dziećmi, które mają podobny poziom. To oznacza, że uczeń zwykłe lekcje spędza z klasą, a inne z nową grupą. Teoretycznie teraz, w dobie koronawirusa, dzieci nie powinny zmieniać sal lekcyjnych. Izabela Kaczór-Olech podkreśla, że sytuacja jest skomplikowana także z tego względu, że treningi powinny się odbywać… ponieważ turnieje nie zostały odwołane:
Nie mogę przecież zakazać treningów, ponieważ minister sportu nie odwołał żadnych wydarzeń sportowych. Wręcz odwrotnie. Te imprezy sportowe mogą się odbywać także w strefie żółtej czy czerwonej z zachowaniem pewnych obostrzeń na widowni. Ja mam w swojej szkole klasy bokserskie, gdzie zachowanie odstępu półtora metra jest właściwie abstrakcją.
Zgodnie z wytycznymi MEN wszystkie lekcje WF powinny odbywać się na świeżym powietrzu.
Warto podkreślić, że w związku z obawami o zdrowie wielu nauczycieli rezygnuje z pracy. W samym Wrocławiu zabraknie ok. 1000 pedagogów.
Źródło: Onet
