[break]
Przez niewielkie Dziarnowo prowadzi linia kolejowa, łącząca Trójmiasto z Poznaniem. Ruch pociągów jest duży, a widoczność w okolicy torowiska bardzo ograniczona, dlatego na przejeździe kolejowym zamontowane są rogatki.
Kiedy w sobotę o godz. 7.40 na przejazd wjechało osobowe audi, szlaban był jednak otwarty. W samochód z całym impetem wjechał pociąg relacji Poznań-Gdynia. - W wyniku uderzenia zginęły dwie osoby. Poniosły śmierć na miejscu. Ofiary to 23-letnia kobieta i jej 50-letni ojciec - poinformowała st. asp. Izabella Drobniecka, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Inowrocławiu.
Na miejscu wypadku policjanci przesłuchiwali świadków i przeprowadzali oględziny. Od maszynisty i dróżnika pobrano krew. Byli trzeźwi.
Jak więc doszło do tego, że przejazd nie został zamknięty? - to pytanie zadają sobie wszyscy mieszkańcy wioski. Technicy, którzy przyjechali na miejsce wypadku, potwierdzili, że rogatki działały bez zakłóceń. Wszystko wskazuje na to, że zawinił człowiek.
41-letni dróżnik z Dziarnowa to doświadczony kolejarz, na miejscowym przejeździe pracuje od pięciu lat. Prokurator Sławomir Głuszek z Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu postawił mu już zarzut. - Dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzuconego czynu. Złożył obszerne wyjaśnienia, przesłuchanie trwało dwie godziny. Do sądu został skierowany wniosek o jego tymczasowe aresztowanie na dwa miesiące - mówi Sławomir Głuszek. Sędzia nie przychylił się do wniosku prokuratury o areszt. Dróżnik będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Do kilku wypadków doszło także w Bydgoszczy. Najgroźniejszy miał miejsce w sobotę na wiaduktach warszawskich. Czołowo zderzyły się dwa samochody osobowe, trzy osoby zostałe ranne.