Nasz Czytelnik twierdzi, że w bydgoskim oddziale BGŻ przyjęto od niego banknot, co do którego wątpliwości zgłosiła kasjerka. Bank zapowiedział wyjaśnienie sprawy.
<!** Image 2 align=left alt="Image 10333" >Paweł P. handluje samochodami. Niedawno wracając z Niemiec kupił w kantorze na przejściu granicznym w Świecku kilka tysięcy euro. 8 listopada przyszedł do oddziału Banku Gospodarki Żywnościowej przy ul. Sobieszewskiej, aby wpłacić pieniądze na konto.
- Kasjerka miała jakieś wątpliwości co do jednego banknotu o nominale 500 euro. Powiedziałem, żeby w takim razie wezwała policję, bo jestem w stanie wszystko wyjaśnić. Kobieta powiedziała jednak, że nie trzeba tego robić i przyjęła banknot. Następnego dnia okazało się, że te 500 euro zostało zajęte na moim koncie przez bydgoski oddział Centralnego Biura Śledczego. Policja podejrzewa, że banknot mógł pochodzić z okupu - mówi Paweł P.
Oficjalnie w oddziale regionalnym w Toruniu usłyszeliśmy, że sprawa została przekazana do departamentu prawnego w celu wyjaśnienia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że od stycznia BGŻ dysponował informacją z Narodowego Banku Polskiego o zastrzeżonym banknocie. Kasjerka rozpoznała numer i poinformowała o tym swoją kierowniczkę. Przyjęcie banknotu odbyło się więc z błogosławieństwem przełożonych.
Uważać musimy nie tylko na to, co wpłacamy, ale i na pieniądze, które nam się wydaje. „Rzeczpospolita” poinformowała wczoraj, że kasjerzy ze sklepów „Biedronka” wydają klientom resztę fałszywymi banknotami. Pozbywają się w ten sposób falsyfikatów, które wcześniej trafiły do sklepu.
Rzecznik prasowy właściciela Biedronki, firmy Jeronimo Martins, Paweł Tymiński twierdzi, że to nieprawdziwe informacje, które rozpuszcza Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Biedronkę.