Jak pod każdym starym miastem, i w Bydgoszczy w głębi ziemi kryją się resztki dawnych budowli, ślady pozostawione przez pokolenia, a także szczątki ludzi i zwierząt.
Nic dziwnego zatem, że każda ingerencja w głąb ziemi na obszarze miasta może zakończyć się niespodzianką. O ile w centrum mniej więcej wiemy, gdzie można spodziewać się śladów starego osadnictwa, gorzej jest w przypadku dawnych cmentarzy, o przypadkowych miejscach pochówków nie wspominając.
<!** reklama>W dwudziestoleciu międzywojennym odsłonięto np. pole kilkuset grobów popielicowych z okresu kultury łużyckiej u zbiegu obecnych ulic Skłodowskiej-Curie i Jurasza. W 1971 r. na narożniku Jurasza i al. Powstańców Wielkopolskich odkopano 21 ciał w nieznanym zbiorowym grobie z 1939 r. Kilka lat temu w tym samym miejscu przy ul. Żupy znaleziono ludzkie szczątki i dość długo trwało ustalanie, skąd się tam wzięły.
Czas nieubłaganie zawsze trawił i nadal trawi miejsca spoczynku. Współczesny bydgoszczanin nie uświadamia sobie, jak wiele cmentarzy zniknęło już bądź właśnie znika z pejzażu miasta. Dotyczy to głównie ewangelickich i tzw. mieszanych, przeważnie XIX-wiecznych, zakładanych wraz z rozrastaniem się miasta. Część zlikwidowano jeszcze w początkach naszego stulecia, część po II wojnie, jak choćby staroewangelicko-unijny przy ul. Jagiellońskiej (dziś jest tam park Ludowy). Opustoszałe pokryły się ziemią, zarosły chaszczami, gdzieniegdzie pozostawiając na powierzchni resztki śladów. Tak stało się w przypadku cmentarza na Szwederowie przy ul. Leszczyńskiego, przy Witebskiej (gminy ewangelicko-unijnej), na Osowej Górze przy końcu ulicy Masztowej, na Prądach przy obecnej ulicy Tańskich, w Smukale przy obecnej ul. Palmowej, na Kapuściskach przy ul. Smętnej, na Czyżkówku przy ul. Głuchej i Siedleckiej. Nie zachował się żaden cmentarz żydowski ani w Bydgoszczy (Wzgórze Dąbrowskiego, ul. Szubińska), ani w Fordonie (ul. Piastowa).
Ponad 5 tysięcy budowniczych Kanału Bydgoskiego zmarło w latach 1773-74 na skutek złych warunków pracy i epidemii. Najprawdopodobniej grzebano ich tam, gdzie umierali - w bezpośredniej bliskości kanału. Gdzie dokładnie - nie wie nikt. Do tego dodać trzeba cmentarze tworzone ad hoc w przypadkach masowych epidemii. Tak było podczas przemarszu wojsk przez Bydgoszcz, np. w trakcie odwrotu armii napoleońskiej spod Moskwy, po powstaniu listopadowym, a także Wiośnie Ludów, kiedy to panowała epidemia cholery. Cywilów wówczas grzebano na Biedaszkowie (dziś na tym terenie znajduje się lotnisko), żołnierzy natomiast na placu między ulicami Warszawską, Fredry i Sowińskiego. Z pewnością też nie odkopano wszystkich ofiar II wojny, zwłaszcza ze stycznia 1945 roku.