Robert Lubrant ze Stowarzyszenia Bezpieczeństwo Dziecka w ostatnią kampanię na rzecz przekazania ułamka dochodów włożył nie tylko wiele wysiłku, ale i trochę kasy.
<!** Image 2 align=right alt="Image 146168" sub="Żeby trafić do kieszeni podatnika, trzeba najpierw przemówić mu do rozumu. „Wiatrak” wie, jak to robić / Fot. Dariusz Bloch">Dziś może powiedzieć, że rok temu nie bardzo się opłaciło, więc w tym roku nie daje zarobić wiele innym.
- Więcej pieniędzy zostanie dla naszych podopiecznych. Postawiliśmy w tym roku na kontakt bezpośredni. Przygotowaliśmy kalendarzyki i wręczamy je przy każdej okazji. Najlepiej się to sprawdza, gdy docierają do ludzi, którzy widzą nasze działanie.
Prezes stowarzyszenia mówi, że jest wręcz zasypywany ofertami odpłatnej pomocy przy reklamie działalności. I to z całej Polski.
- To usługi wyceniane od kilkuset do około półtora tysiąca złotych. Najpopularniejsze jest umieszczanie firmy w bazie publikowanej na płytach do darmowego rozliczania PIT.
<!** reklama>- Sama korzystam z takiej płyty. W punkcie dotyczącym darowizny na rzecz organizacji pożytku publicznego jest około 30 rekomendowanych przez autorów programu komputerowego stowarzyszeń - mówi pani Anna, kadrowa jednej z bydgoskich spółek. - Oczywiście, mogę wpisać dowolną, również spoza listy. I tak zresztą robię. Spodziewam się, że zabiegający o datek jakoś sponsorują wydanie tej płyty.
- Nie mam żadnej gwarancji, że w takim tłumie za naszą opłatę akurat my zyskamy przychylność podatników - oponuje Robert Lubrant. - W zeszłym roku wsparli nas 17 tysiącami złotych darowizny. To, niestety, tylko 3 tysiące więcej niż poprzednio. Nie opłaciło nam się zatem zamawiać telewizyjnych spotów, na które wydaliśmy ponad 2 tysiące. Jak widać, nie należymy do tuzów. Ale nawet się nie dziwię, że ludzie najchętniej wspierają działania na rzecz ratowania życia i zdrowia. To najważniejsze.
Największe, wielomilionowe zyski z przekazywanego procenta mają właśnie ogólnopolskie stowarzyszenia i fundacje, zajmujące się pomocą chorym, zwłaszcza dzieciom. Podobnie jest w Bydgoszczy, gdzie najwięcej współczucia budzą hospicja i Caritas. Dużym zaufaniem darzone jest u nas także Centrum Kultury Katolickiej „Wiatrak”. Na konto budującej Dom Jubileuszowy fundacji wpłynęło ostatnio z naszych podatków 362 tysięcy 711 złotych. „Wiatrak” działa na naszym terenie najbardziej spektakularnie - widoczne są w mieście potężne banery, reklamy na autobusach, pamiętamy jego obecność na biletach MZK. Za rozpoznawalną kampanią „1 procent, a kręci Wiatrak” stoją jednak potężni sponsorzy, między innymi, Miejskie Wodociągi i Kanalizacja, Remondis, Frosta, Zachem-Ciech.
- Ludzi kręci też zawsze jakaś rozpoznawalna twarz akcji - mówi anonimowo działacz niedużej fundacji. - Dlatego takie wyniki osiąga Anna Dymna, a u nas ksiądz Buchholz z „Wiatraka”. Im się nie odmawia.