Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co każdy agent schować powinien

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >

No i proszę, wydawałoby się, że to życie ociekające adrenaliną i wszelkimi atrakcjami. A tu nic z tego. Nuda. Cóż, życie agenta wywiadu w świecie postzimnowojennym pewnie rzeczywiście nie jest już takie rozpędzone jak kiedyś. Może jeszcze gdzieś na Bliskim Wschodzie, może nawet w Europie, ale na samym koniuszku Afryki? Nuda i jeszcze raz nuda, nie zmieniły tego nawet wydarzenia 11 września. Bo czasy, kiedy Amerykanie łomotali się z Sowietami jak świat długi i szeroki, nie wrócą. Podobnie myśli pewnie bohater filmu „Safe House”, obstawiający smętną placówkę CIA w Kapsztadzie. Oczywiście, myśli tak do czasu.<!** reklama>

„Safe House” to, nie bójmy się tego słowa panie i panowie, zwyczajny produkcyjniak. Prosty jak drut, głęboki jak płaskorzeźba, ale co tu dużo gadać, przyzwoicie zmajstrowany. I jak ktoś lubi kino akcji wycyzelowane rzemieślniczo, ba, z paroma formalnymi pomysłami, to dostanie do oglądania coś bardzo, bardzo... No i jeśli zbytnio nie będzie się zastanawiał nad sensem tego wszystkiego, to spędzi czas sympatycznie i bezpiecznie. Dlaczego bezpiecznie? Bo filmem rządzą schematy, nic nas nie zaskakuje, ba, czujemy się nawet bardzo inteligentnie, jako że wszystko potrafimy szybciutko przewidzieć. Jasne więc, że jak ktoś w centrali ma być tym złym, to na pewno okaże się nim ten najprzyjemniejszy i życzliwy ludowi agenciackiemu koleżka.

Choć może nie do końca jest to tak zupełnie o niczym? Przecież to w dużej mierze opowieść o władzy nad informacją, która w czasach Wikileaks i ostatnich dyskusjach dookoła ACTA jest bardzo na czasie. Generalnie bowiem w tym filmie agenci, szpiedzy i wszelcy inni dziwacy walczą o informacje. Głównie o sobie samych. Jak w większości szpiegowskich produkcyjniaków, w których scenariusz jest na drugim planie, walczy się tu bowiem nie w konkretnej sprawie, ale o jakieś pliki, informacje, dyski, które mogą nam zmienić świat cały. I jak zwykle okazuje się, że różne instytucje chowają informacje często nie dla dobra publicznego, ale jak najbardziej prywatnego. Żeby ukryć małe świństewka swoich pracowników. Tyle że dzisiaj jest Internet, który technologicznie nieprawdopodobnie ułatwia życie tym, którzy wszystkich ukrywaczy mają już dość.

Tak więc oglądamy opowieść o ambitnym agencie, kierującym „bezpiecznym domem” w Kapsztadzie. Mieście perełce z RPA, które na pewno nie jest pępkiem szpiegowskiego świata. Nudziarstwo przerywa chłopakowi pojawienie się w jego placówce byłego agenta CIA, który dziewięć lat temu zaczął działać na własną rękę. Nie wiadomo dlaczego nagle zjawił się w konsulacie USA.

Denzel Washington jak zwykle efektownie gra starego lisa, a gonitwa montażu i zdjęć z ręki jest jeszcze szybsza niż wszystkie bijatyki i strzelanki na ekranie. Ale gdzieś w tym wszystkim można dostrzec Kapsztad i chwała twórcom filmu, że wybrali takie nieograne miejsce. Bo Kapsztad piękny jest, a do tego różnorodny tak, jak całe RPA. Są tu i piękne dzielnice Afrykanerów i urokliwe centrum, i slumsy tak nieprawdopodobne, że szczęka opada. Naprawdę, każdy agent się tu sprawdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!