https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciemna strona Sharpa

Małgorzata Oberlan
Alkohol, narkotyki, przemoc fizyczna i seks w toalecie - to fakty z życia Sharpa, o których rzadko się mówi. Wypływają na wierzch przy okazji redukcji zatrudnienia.

Alkohol, narkotyki, przemoc fizyczna i seks w toalecie - to fakty z życia Sharpa, o których rzadko się mówi. Wypływają na wierzch przy okazji redukcji zatrudnienia.

<!** Image 2 alt="Image 162715" sub="Zatrudnieni w Sharpie udają się do pracy w fabryce Fot. Grzegorz Olkowski">Dziś w Sharp Manufacturing Poland w Ostaszewie pracuje około 2200 osób. Latem było ich ponad trzy tysiące. Po wakacjach fabryka redukowała zatrudnienie, co miesiąc rezygnując z 200-250 osób. W przeważającej większości byli to pracownicy tymczasowi, wynajęci z agencji pracy Manpower. Powód redukcji? Mniejsze plany produkcyjne.

Z posadami pożegnali się jednak i inni. Najgłośniej komentowana jest sprawa pana X., jednego z dyrektorów. - Został przyłapany na seksie z podwładną w toalecie. Ją zwolniono za samowolne opuszczenie stanowiska pracy. Z nim pożegnano się elegancko - relacjonują sharpowcy. Dorota Senator, dyrektor HR w fabryce, nie chce komentować tych doniesień. - Z panem dyrektorem rozstaliśmy się za porozumieniem stron - mówi. Natomiast Beata Arbat, przewodnicząca NSZZ Solidarność potwierdza, że dotarły do niej informacje o tym, że jednym z powodów zwolnienia pana X. było złe traktowanie podwładnych (ale nie przyłapanie na seksie). Pracownicy dodają, że to nie pierwszy „seks zakładowy”. Przypominają brygadzistkę, którą z partnerem nakryto pod prysznicem.

<!** reklama>

Ogromna rotacja kadr to spore problemy. Pracę w Sharpie ludzie tracili już za stawienie się pod wpływem alkoholu albo narkotyków, wnoszenie tych używek na teren zakładu, bicie się oraz palenie papierosów w toaletach.

- Nie ukrywam: to prawda. Te zachowania się zdarzały, a my ich nie akceptujemy. Jeśli chodzi o palenie, to fabryka może stanąć w płomieniach, jeżeli pracownicy nie będą przestrzegać regulaminu - zaznacza dyrektor Senator. Niektórzy jednak nadal pilnie śledzą mapę obchodu ochroniarzy. Gdy nadarza się okazja, palą nawet w szatniach.

Druga strona medalu to wymagania liderów i brygadzistów. I ten szczebel personelu bywa na bakier z kulturą i daleko mu do profesjonalizmu. Pan Jarosław (nazwisko do wiad. red.) sam odszedł z Sharpa. Przez kilka miesięcy pełnił obowiązki brygadzisty na jednej z linii. - Nie wytrzymałem presji liderki. „Musisz się nauczyć krzyczeć na ludzi” - powtarzała mi, ale ja nie nadawałem się na kapo. Widziałem, że ludzie nie wyrabiają i fizycznie nie da się więcej z nich wyciągnąć - tłumaczy. Po 3 miesiącach odesłano go na produkcję. Przed nim p.o. brygadzisty przez 5 miesięcy był inny mężczyzna. Też nie został pełnoprawnym nadzorcą.

O tym, że w relacjach przełożony - podwładny w Sharpie pojawiają się patologie, wiadomo nie od dziś. Wiosną tego roku Państwowa Inspekcja Pracy odkryła tu znamiona mobbingu. Zaleciła przeciwdziałanie tym praktykom. - Od maja wdrażamy działania antymobbingowe. Każdy może anonimowo zgłosić sygnał o złym traktowaniu. Albo korzystając ze skrzynek, do których można wrzucić pisma, albo wysyłając maila pod specjalny adres. Oczywiście, można przyjść też do mnie z problemem osobiście. Od maja jednak nie dostaliśmy żadnego, nawet anonimowego zgłoszenia - mówi Dorota Senator. - Na naszą anonimową ankietę na temat relacji międzyludzkich w pracy odpowiedziało zaledwie dwa procent załogi.

- Ludzie się boją o pracę i dlatego wielu milczy. Zaczynają mówić dopiero, gdy odchodzą - twierdzi Beata Arbat z NSZZ Solidarność.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski