<!** Image 1 align=left alt="Image 13855" >Cztery lata pracy w „Naszym Dzienniku”, teksty o ideologii ruchu narodowego oraz dwa lata w radzie programowej telewizji regionalnej. Czy to wystarczające doświadczenie do pracy w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji? Zdaniem LPR - tak. Takim właśnie dorobkiem w mediach legitymuje się poseł LPR Daniel Pawłowiec, rekomendowany przez tę partię do KRRiT. To pierwsze, oficjalnie zgłoszone nazwisko. Już się boję o następne.
Propozycja Ligi to żadne zaskoczenie, mieści się w taktyce tej partii, konsekwentnie promującej wychowanków politycznych Młodzieży Wszechopolskiej. Taki też jest poseł Pawłowiec: 28 lat, pierwszy raz w Sejmie. Oczywiście, LPR może desygnować kogo chce, ale ta kandydatura daje do myślenia. Zwłaszcza po tych wszystkich zaklęciach, że nowa rada, zmieniona i odchudzona głosami PiS, LPR i Samoobrony, będzie ciałem bezstronnym i odpolitycznionym. KRRiT zawsze była salonem, do którego prowadziły polityczne przedpokoje. I to się nie zmieni. Członkowie rady zawieszali członkostwo w partiach, ale nie zawieszali politycznych poglądów i ideologicznych sympatii. Nie mogło być inaczej, jeśli trafiali tam, tak wpływowi w swych środowiskach politycy jak Marek Siwiec, Ryszard Bender czy Danuta Waniek. Starej rady mi nie żal. Żenujące były ujawnione przez media dworskie obyczaje przewodniczącej, kompromitowało choćby to, że w instytucji, stojącej w myśl konstytucji RP na straży wolności słowa, znaleźli się Ryszard Ulicki i Ryszard Sławiński, którzy w stanie wojennym weryfikowali dziennikarzy. Żal mi zmarnowanej szansy na zdjęcie politycznej czapki nad mediami elektronicznymi, szansy, która pojawiła się po wyborach. Niestety na bardzo krótko.