https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Choroba to nie jest wstyd

Paweł Antonkiewicz
- Nie lubię współczucia, potrzebuję kontaktu z ludźmi tak jak ja dotkniętymi chorobą. Przekonałam się, że im też tego brakuje - mówi Arleta Zamroczyńska.

- Nie lubię współczucia, potrzebuję kontaktu z ludźmi tak jak ja dotkniętymi chorobą. Przekonałam się, że im też tego brakuje - mówi Arleta Zamroczyńska.

<!** Image 2 align=none alt="Image 170326" sub="Arleta Zamroczyńska sama doświadczyła, jak choremu brakuje kontaktu z innymi i jak jest ważny w zmaganiu z rakiem / fot. Archiwum">Informacje o tym, że chce założyć Stowarzyszenie Onkologiczne wywiesiła w przychodniach, zaniosła do gazet.

Kontakt z ludźmi

- Stowarzyszenie ma zrzeszać osoby, które chorują lub chorowały w przeszłości na różne choroby nowotworowe - mówi Arleta Zamroczyńska. - Mnie nowotwór zaatakował pięć lat temu. Podczas leczenia sama odczułam, czego najbardziej potrzebuje chory. Ja nie chciałam współczucia i izolacji od ludzi. Kiedy podczas pobytu w szpitalu zaczęłam rozmowę z innymi chorymi, niby zamkniętymi w sobie, zauważyłam, jak bardzo potrzebny jest nam kontakt z innymi, możliwość zwykłego pogadania o wszystkim. Jesteśmy chorzy, ale tacy sami jak wszyscy.

Stowarzyszenia chorych z różnymi schorzeniami działają w wielu miejscowościach. Najbardziej znane są Amazonki, zrzeszające kobiety po amputacji piersi. W Bydgoszczy bardzo prężne jest też stowarzyszenie chorych na stomię, spotykają się dotknięci stwardnieniem rozsianym, laryngektomowani (po usunięciu krtani)&

- To bardzo dobry pomysł, podobnie jak wszystko, co może przynieść ulgę w chorobie, wzmocnić siły obronne organizmu, pozwala wymienić doświadczenia, skorzystać z rady, a przede wszystkim dać psychiczne wsparcie - mówi Dobrosława Jedynak, psycholog i prezes Fundacji Salus Homini.

Zapomnieć o chorobie

W Nakle chorzy nie mają jeszcze żadnego takiego stowarzyszenia.

- To ma być miejsce spotkań chorych przy kawie, herbacie i ciastku, przy których będziemy rozmawiać o swoich zainteresowaniach, o rodzinie, książkach, filmach, działce, o wszystkim, co pozwoli zapomnieć o chorobie, ale też i o niej. Wymienimy doświadczenia, radzimy sobie wzajemnie. Z czasem może udać się nam przekonać nie tylko wielu z nas, że choroba to straszna przypadłość, ale w żadnym przypadku wstyd, jak teraz jest często postrzegana i przyczynia się do społecznej izolacji chorych - dodaje organizatorka stowarzyszenia.<!** reklama>

Sformalizowanie kontaktu chorych w ramach stowarzyszenia pozwoli na rozszerzenie jego działalności.

- Będziemy mogli występować o wsparcie, organizować wyjazdy i robić to, na co starczy nam sił. Najpierw musimy się jednak zorganizować. Musi nas być minimum 15 osób - mówi Arleta Zamroczyńska.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski