Któż może o naszym mieście wiedzieć więcej niż Rajmund Kuczma, historyk i publicysta, były dyrektor Muzeum Okręgowego, teraz już na emeryturze. We wrześniu odbierze honorowe obywatelstwo miasta.
<!** Image 2 align=right alt="Image 56886" sub=" - Nie zliczę, ilu ludzi przewinęło się przez ten pokój i korzystało ze zbiorów - mówi Rajmund Kuczma. - Historycy, dziennikarze, hobbiści, nie tylko z Polski i Niemiec, ale i ze Szwecji, Czech, Słowacji, Węgier / Fot. Piotr Schutta">- Kuczma Honorowym Obywatelem? To świetny pomysł! Zawsze imponował mi niesamowitą wiedzą o Bydgoszczy, o której potrafił pięknie opowiadać. To urodzony gawędziarz - Andrzej Bogucki, prezes Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Bydgoszczy, o Kuczmie mówi z entuzjazmem: - Jak rzadko kto, znał osobiście mnóstwo ludzi: żołnierzy, powstańców, nauczycieli, ludzi kultury, „sokołów”, harcerzy. Jego konikiem są lata II wojny światowej i okupacji. Skrupulatny i punktualny, od innych także tego oczekuje. I lubi zwierzęta. Zawsze miał w domu psa....
Na swoim miejscu
W gabinecie Rajmunda Kuczmy, malutkim pokoiku w typowym bloku na Kapuściskach, znaleźć można więcej wiadomości o Bydgoszczy i jej mieszkańcach niż we wszystkich bibliotekach świata razem wziętych. Nie, to nie żart. Większość zbiorów to unikaty.
Pokoik wypełniają tysiące zdjęć, książek, spisanych wspomnień, wycinków i przedmiotów. Porządku pilnują segregatory, koperty, albumy. Tu - wioślarze, tam nauczyciele. Tu - teczki ludzi kultury, tu - wspomnienia żołnierzy września.
Zbiory stale rosną. - W dalszym ciągu ludzie przynoszą tu dokumenty. Wiedzą, że zostaną odpowiednio wykorzystane - uśmiecha się Rajmund Kuczma. - Nie zliczę, ilu ludzi przewinęło się przez ten pokój i korzystało ze zbiorów. Historycy, dziennikarze, hobbiści nie tylko z Polski i Niemiec, ale i ze Szwecji, Czech, Słowacji, Węgier.
Co ciekawe, przyszły honorowy bydgoszczanin wcale z tego miasta nie pochodzi... W Bydgoszczy znalazł się wraz z rodziną jako pięcioletni chłopiec za sprawą kryzysu ekonomicznego w połowie lat 30. Jego ojciec, właściciel zakładu krawieckiego, w poszukiwaniu dochodów przeniósł się wówczas z Nakła do Bydgoszczy, gdzie spodziewał się zastać liczniejszą i bogatszą klientelę. Nie omylił się.
Zakochany w mieście
Bydgoszcz lat młodzieńczych Kuczma zapamiętał na zawsze. - Tyle tu było ciekawego i zachwycającego - wspomina. - Tramwaje, pomniki, restauracje, bogate sklepy, parady ułanów na obecnym Błoniu, okazała synagoga, most Królowej Jadwigi z pięknymi latarniami. Zostały mi na zawsze w pamięci Teatr Miejski, przepiękny Stary Rynek i ulica Mostowa, a na niej kawiarnia „Bristol” nad Brdą z werandą schodzącą niemal do samej wody. Wciągnęło mnie to. Koniecznie chciałem zobaczyć jak najwięcej i wiedzieć o Bydgoszczy jak najwięcej. Zakochałem się w tym mieście.
Wojciech, też fanatyk
Tytuł Honorowego Obywatela dla Kuczmy „wymyślił” Wojciech Sobolewski, bydgoski przewodnik, pilot wycieczek i tak jak Kuczma, fanatyk gromadzenia wiedzy o dziejach Bydgoszczy: - Najpierw podzieliłem się tą myślą z szefem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, Jerzym Derendą. Usłyszałem „tak”. Potem zaproponowałem to jeszcze raz na spotkaniu wigilijnym u ks. prałata Biniaka w szerszym gronie. I wtedy usłyszałem głosy, że to postać kontrowersyjna. Podobno trzyma wszystko dla siebie i zbiorów nie udostępnia. Tacy już jesteśmy... Na szczęście aprobata dla idei okazała się niemal jednomyślna.
<!** reklama left>Jak Rajmund Kuczma zareagował na wiadomość o nadaniu mu tytułu? - Na początku było zdziwienie - mówi. - Potem pojawiło się zadowolenie, bo ktoś zauważył, że coś dla Bydgoszczy zrobiłem. Na koniec wielka satysfakcja, bo doceniony został mój wysiłek i poczułem się jeszcze bardziej z Bydgoszczą związany.
- Tego, co uczynił dla miasta, nie da się przecenić - uważa Wojciech Zawadzki, były dyrektor Pomorskiego Muzeum Wojskowego. - To on doprowadził do wielkiej wystawy o żołnierzach września, wspominanej do dziś. Zgromadzony i pokazany tam materiał pozostawił niesamowite wrażenie i... pytanie: jak można było tyle zebrać?
Skargi do KC
Jedną z największych zasług Rajmunda Kuczmy dla Bydgoszczy jest uratowanie przed totalną dewastacją Wyspy Młyńskiej.
- Bywałem tam niemal codziennie i żal serce ściskał - wspomina. - Wyspa była zupełnie zniszczona. Były na niej ogródki działkowe, hodowano także drób. Były też czynne młyny, chronione przez straż przemysłową, nie można było przez wyspę swobodnie przechodzić. Dołożono też posterunek policji wodnej. Bydgoszczan Wyspa Młyńska odstraszała, była dla nich obca i niedostępna. Tak „obrazkowa” niegdyś Wenecja popadała w kompletną ruinę. Kiedy udało mi sie pozyskać część wyspy na potrzeby muzeum, odpowiednio zaadaptować, przywrócić jej trochę życia, to nagle okazało się, że mam pełno wrogów, a skargi na mnie słano nawet do Komitetu Centralnego PZPR.