Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ceny żywności idą w górę, reszta - stoi w miejscu. Grozi nam deflacja?

Marta Mikołajska
Wzrost cen żywności pochodzenia roślinnego i mięsa, np. wieprzowiny, wiążą się ze zjawiskami,  jak susza czy afrykański pomór świń. Za inne odpowiada koronawirus i zwiększona konkurencja.
Wzrost cen żywności pochodzenia roślinnego i mięsa, np. wieprzowiny, wiążą się ze zjawiskami, jak susza czy afrykański pomór świń. Za inne odpowiada koronawirus i zwiększona konkurencja. Dariusz Bloch
W ostatnim czasie obserwować możemy wzrost cen żywności i środków higienicznych. Zmiany widoczne są także m.in. na stacjach paliw, a, według prognoz, niebawem będziemy mogli je zauważyć także na rynku nieruchomości czy w przemyśle odzieżowym. Za większość tych zmian odpowiada wybuch epidemii. - Jak tak dalej pójdzie, grozi nam deflacja - prognozuje Dariusz Piotrowski, ekspert w dziedzinie ekonomii.

- Jakiś czas temu wybrałam się na osiedlowe targowisko po zakupy. Jabłka podrożały do 7.50 zł za kg. O kilka zł w górę poszły ceny pomidorów czy choćby kapusty. Drożeje mąka, ręczniki papierowe. A rękawiczki lateksowe, za które jeszcze niedawno płaciłam 21 gr, teraz kosztują trzy razy więcej. Nie mówiąc już o mięsie – denerwuje się pani Dorota, mieszkanka Kapuścisk.

Grozi nam deflacja?

Jak mówi nam Dariusz Piotrowski, ekonomista z bydgoskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, tłumaczenie tego zjawiska jako wzrost inflacji to błąd, bo choć produkty spożywcze drożeją, ceny wielu pozostałych dóbr spadają lub stoją w miejscu. Przykładem może być paliwo, które wcześniej kosztowało nawet powyżej 5 zł, a teraz na niektórych stacjach za litr zapłacimy mniej niż 4 zł. Podobny trend niebawem najprawdopodobniej będziemy obserwować na rynku mieszkaniowym.

Faktem jest, że przed wybuchem epidemii inflacja rosła. Ekonomiści spodziewali się nawet, że zostanie przekroczony próg 4 proc. Teraz jednak bank centralny obawia się deflacji – czyli zjawiska wręcz przeciwnego, które wstrzyma aktywność na rynku. I tego zagrożenia powinniśmy się raczej obawiać

- Banki zaostrzyły politykę kredytową i niechętnie udzielają kredytów z obawy przed tym, że potencjalny kredytobiorca w obecnej sytuacji może stracić pracę, w wyniku czego nie będzie wypłacalny. Także z drugiej strony - trudno oczekiwać, żeby ktoś w czasie epidemii szukał nowego mieszkania. A deweloper sprzedać je musi, więc będzie stosował promocje – podkreśla Dariusz Piotrowski. Jak dodaje, może poskutkować to tym, że ceny mieszkań spadną nawet o kilkanaście proc. Innym przykładem, który wymienia nasz rozmówca, jest przemysł odzieżowy. Mimo że sprzedaż internetowa nadal funkcjonuje, pozamykanie galerii handlowych może poskutkować obniżkami. Większość sieci, już po otwarciu, będzie po prostu chciała się utrzymać na rynku - choćby sprzedając wiosenne kolekcje za mniejsze stawki. Podsumowując, ...

- Jeżeli "Kowalski" w koszyku ma pietruszkę, mąkę i proszek do prania, faktycznie może budzić to wrażenie inflacji. Jednak gdy do tego koszyka dołożymy jeszcze gaz, prąd i paliwo, sytuacja nie wydaje się już tak dramatyczna – zaznacza ekspert. - Faktem jest, że przed wybuchem epidemii inflacja rosła. Ekonomiści spodziewali się nawet, że zostanie przekroczony próg 4 proc. Teraz jednak bank centralny obawia się deflacji – czyli zjawiska wręcz przeciwnego, które wstrzyma aktywność na rynku. I tego zagrożenia powinniśmy się raczej obawiać.

Cena rośnie wraz z popytam

Jak dodaje nasz rozmówca, obecne zamieszanie cenowe na rynku, związane jest z konkurencją - w jednych przypadkach z jej wzrostem, w innych - z obniżeniem.

Jeżeli nie ma popytu na dane dobro, ceny idą w dół - i odwrotnie. Wiemy, że rosną przede wszystkim ceny środków ochrony, jak: maseczki, rękawiczki, płyny do dezynfekcji i inne środki czystości. To dlatego, że teraz produkty te są "na wagę złota" . Tak się dzieje nie tylko u nas, ale na całym świecie. Przykładem mogą być maseczki jednorazowe produkowane w Chinach. Zapotrzebowanie jest większe, a o produkt konkurują nie tylko Polacy. Co za tym idzie, ceny są podbijane. Wyższe są koszty wytwarzania i dystrybucji, nie ma więc co się dziwić, że ich ceny także rosną – komentuje Dariusz Piotrowski. Prognozuje jednocześnie, że ta w tym przypadku, po ustaniu epidemii sytuacja powinna się unormować.

WARTO WIEDZIEĆ

Wzrost cen żywności poch. roślinnego i mięsa, np. wieprzowiny, wiążą się także ze zjawiskami, jak susza czy afrykański pomór świń. Zwiększone zapotrzebowanie na te czy inne produkty wynikać może też z chęci zysku. Podobne zachowania monitoruje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Taka postawa ze strony przedsiębiorców jest skrajnie nieetyczna. Niestety, nie ma aktualnie przepisów, na podstawie których można by żądać od sprzedawcy sprzedaży towaru po niższej cenie – informuje na swojej stronie internetowej UOKiK. Jak mówi Agnieszka Orlińska z biura prasowego UOKiK, pracownicy Inspekcji Handlowej już w marcu zostali skierowani do kontroli cen w sklepach stacjonarnych. Natomiast w UOKiK działa specjalny zespół, który monitoruje ceny w sklepach internetowych.

Konsumenci, którzy zauważyli niepokojący, nadmierny wzrost cen, mogą zgłosić ten fakt na adres: [email protected] lub telefonicznie: 801 440 220 lub 22 290 89 16.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera