Ze względu na ograniczone możliwości rozwoju warszawskiego lotniska im. Fryderyka Chopina, potencjalnym rozwiązaniem może być sprawnie funkcjonujący duoport (na bazie obecnych lokalizacji lotnisk na terenie Okęcia oraz Modlina) lub Centralny Port Lotniczy. Obie koncepcje wymagają dalszej analizy w powiązaniu ze spójną strategią rozwoju całego sektora lotniczego w Polsce, tym bardziej, że potencjalny sukces CPL zależeć będzie w znacznej mierze od siły operującego na nim narodowego przewoźnika.
- Rozwój rynku lotniczego w Polsce nie zwalnia, dlatego nasza prognoza dotycząca liczby pasażerów na ten rok znów jest dwucyfrowa. Wśród portów, które w 2017 r. mają szansę rosnąć najszybciej, znajduje się lotnisko Chopina, jak również wiodące porty regionalne, między innymi lotnisko w Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku. Jednocześnie wybrane porty przegrywają walkę konkurencyjną. Przewidujemy, że będzie to kolejny trudny rok między innymi dla lotnisk w Łodzi czy Bydgoszczy – mówi Michał Szyk, wicedyrektor w dziale doradztwa biznesowego PwC.
Zdaniem ekspertów PwC, którzy przeanalizowali działanie podobnych portów centralnych w innych krajach, polski CPL powinien znajdować się w odległości nie większej niż 50 km od Warszawy. Średnia odległości europejskich hubów od centrum bazowego miasta wynosi ok. 22 km.
- Według prognoz ULC liczba pasażerów polskich portów lotniczych w 2030 r. niemal się podwoi i będzie wynosić ok. 60 mln. Podjęcie już teraz działań zmierzających do zapewnienia przepustowości polskich lotnisk wydaje się więc konieczne, pamiętając przy tym jednak o wpisaniu ich w szerszy kontekst rozwoju całej Polski. Największym wyzwaniem w tym przedsięwzięciu będzie zapewnienie odpowiedniego finansowania, a obserwując podobne przykłady w innych europejskich krajach, nie będzie to zadanie łatwe – podsumowuje ekspert.
