https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Cenowe procenty ścinają z nóg

Dominika Kucharska
Już teraz jest taniej, ale ceny będą nadal spadać. Galerie handlowe w mieście zaatakowali spragnieni obniżek zakupowicze. Sprawdziliśmy jak ten promocyjny kocioł wygląda się od kuchni.

Już teraz jest taniej, ale ceny będą nadal spadać. Galerie handlowe w mieście zaatakowali spragnieni obniżek zakupowicze. Sprawdziliśmy jak ten promocyjny kocioł wygląda się od kuchni.

Naszym przewodnikiem po ubraniowych wyprzedażach jest pani Małgorzata, kierowniczka butiku odzieżowego działającego w jednej z bydgoskich galerii handlowych.
Zaczynamy od poznania reguł obniżkowej gry. Okazuje się, że w większości sieciówek wyprzedaż dzieli się na cztery etapy. - W naszym sklepie minus 70 proc. to już ostatni odcinek promocyjnej drogi. Wyprzedaże zaczęliśmy w sobotę przed świętami. Wtedy ceny zmalały o od 30 do 50 proc. W drugi etap wchodzimy dziś. Kończymy natomiast pod koniec stycznia. Wtedy pojawiają nowe kolekcje - mówi pani Małgorzata.
W niektórych sklepach nawet przy zakupie maksymalnie przecenionych ubrań można próbować się potargować. - Dajemy dodatkowe 5 proc. zniżki, jeśli towar jest uszkodzony. Nie jest jednak tak, że jeśli ktoś kupi 10 przecenionych bluzek to będzie mógł zapłacić jeszcze mniej - wyjaśnia sprzedawczyni.
A co z ubraniami, które mimo dużych zniżek wciąż zalegają na półkach? Opcji jest kilka. - Jeżeli sklepy mają spore magazyny to takie ubrania są składowane właśnie tam, gdzie czekają do następnego roku. Jeśli nie ma takiej możliwości, są one wysyłane do innych sklepów danej sieci - mówi pani Małgorzata. W butiku, w którym pracuje nasza „przewodniczka” obowiązuje zasada, że ubranie, które w tym roku przeceniono, np. ze 100 na 50 zł, trafiając z powrotem na wieszak w 2013 roku jest kolejny raz przeceniane o 50 proc., czyli będzie kosztować 25 zł. - Są towary, których to nie dotyczy. Chodzi, m.in., o czarne rajstopy i inne bardzo klasyczne rzeczy.
Uwaga! Jeśli kupiony na wyprzedaży ciuch po jakimś czasie przestanie się nam podobać lub po prostu się rozmyślimy, to nie możemy domagać się, aby w sklepie przyjęto nasz zwrot. - Sprzedawca nie ma takiego prawnego obowiązku. W grę wchodzi jego dobra wola i wewnętrzne decyzje obowiązujące w danym sklepie - wyjaśnia Krzysztof Tomczak, Miejski Rzecznik Konsumentów. Warto pamiętać, że klient, który zwraca towar jest zobowiązany do tego, aby dostarczyć go do sklepu w stanie niezmienionym.
Inaczej wygląda to przy zakupach przez Internet lub tych dokonywanych poza lokalem sklepowym. W tych wypadkach możemy zwrócić towar bez podania przyczyny. Mamy na to 10 dni od jego wydania. Wystarczy pisemne oświadczenie o odstąpieniu od umowy. - Najlepiej wysłać je listem poleconym za potwierdzeniem odbioru - radzi rzecznik. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski