Do Częstochowy bydgoska ekipa pojechała jako wicelider tabeli i faworyt meczu. Ostatnio Visła wygrywała mecz za meczem, kontynuując rozgrywki pod hasłem walki o awans.
Rywale ostawali nieco od najmocniejszej trójki (Lublin, Bydgoszcz, Bielsko-Biała), ale byli mocno zmobilizowani przed rewanżem (w Bydgoszczy przegrali 0:3).
- Visła jest jedną z drużyn najlepszych w lidze, a każdy z nas chce udowodnić, że potrafimy grać i wygrywać również z czołówką tabeli - zapowiadał środkowy Norwida Częstochowa, Łukasz Usowicz (cyt. za pls.pl).
I już początek spotkania pokazał, że nie rzucał słów na wiatr. W pierwszym secie gospodarze narzucili swój styl gry i przez całą partię utrzymywali kilkupunktowe prowadzenie. Drugi set wyglądał podobnie, ale już na korzyść Visły.
Trzecia partia była bardziej zacięta, jednak kilka punktów przewagi, dało bydgoskiej ekipie komfort w końcówce. Bydgoszczanie poszli za ciosem i w czwartej partii prowadzili już nawet 7 punktami (20:13). Niestety, wszystko stracili po błędach w końcówce.
W tie breaku walka toczyła się niemal do końca punkt za punkt. Jako pierwsi, szansę na skończenie meczu mieli goście (14:12), ale gospodarze się wybronili. Drugą okazję do skończenia meczu Visła jednak wykorzystała, skutecznie blokują atak rywali.
NORWID CZĘSTOCHOWA - BKS VISŁA BYDGOSZCZ 2:3
SETY: 19:25, 25:19, 25:20, 23:25, 15:13
