Było wczesne czwartkowe (9 września) popołudnie. Mieszkaniec bydgoskiego Śródmieścia usłyszał domofon. Okazało się, że przyszła ekipa, ponoć pracująca dla operatora sieci komórkowej i internetowej, świadcząca usługi dla administracji. - Najpierw pojawił się jeden pracownik, potem drugi i jeszcze jeden – mówi nasz Czytelnik. - Tłumaczyli, właśnie przez domofon, że przyszli przeprowadzić inwentaryzację i muszą wejść, więc proszą, żebym otworzył.
Znalazłeś to na drzwiach lub wycieraczce? Uważaj! Złodzieje ...
Wizyta bez uprzedzenia
Lokator od razu podejrzewał, że coś nie gra. - Przecież gdy przychodzą kominiarze, gazownicy czy administratorzy, na klatce schodowej pojawia się informacja z zapowiedzią o wizycie ekipy. Tym razem żadnej zapowiedzi nie było. Nie otworzyłem drzwi do klatki schodowej. Zszedłem za to na dół.
A na dole zobaczył najpierw zbudowanego, rosłego mężczyznę z dwoma łomami. - Co dziwne, nie miał skrzynki narzędziowej. Niczego innego poza tymi łomami nie miał. Nawet identyfikatora, o którego okazanie go poprosiłem, również nie posiadał. Upierał się, że nie musi się legitymować. Ubrania roboczego, z logo znanej w całej Polsce firmy, tak samo nie miał. Przyszedł w cywilu. Tym bardziej podejrzana sprawa.
To nie robotnicy
Do pseudofachowca dołączyli zaraz dwaj inni. Też nie wyglądali na robotników. - Raczej na takich, którzy czegoś szukają w naszej kamienicy. Może te łomy miały posłużyć im do kradzieży metalowych części, które by potem sprzedali? Nie wiem.
Wiadomo z kolei, że trzech gości chciało wejść na siłę i nie odeszło. Dzwonili więc domofonem do innych mieszkań. Wreszcie sąsiad ich wpuścił. Niczego na szczęście w środku nie uszkodzili i nie ukradli.
Na opornego lokatora, z którym chwilę wcześniej mieli do czynienia, czekała natomiast nieprzyjemna niespodzianka.
- Odmowa wpuszczenia ich na klatkę schodową zakończyła się wymalowaniem mojej skrzynki pocztowej psimi odchodami - mówi mieszkaniec.
Prawdopodobnie wyciągnęli woreczek z psią kupą, leżący w śmietniku obok i wysmarowali nią skrzynkę na listy. Pozostałych skrzynek nie tknęli. Na 100 procent jestem przekonany, że to sprawka tej trójki.
Nie wpuszczajmy bez powodu
Budynkiem zarządza Administracja Domów Miejskich. - Poprosiłem ADM, żeby zwróciła uwagę sąsiadom, najlepiej na piśmie, aby sprawdzali, kogo i po co wpuszczają na posesję. Dotychczasowe moje prośby nie przyniosły bowiem skutku. Skierowałem do ADM drugą prośbę, to jest o doprowadzenie mojej skrzynki pocztowej do ponownego użytku.
Skontaktowaliśmy się z administracją. Okazuje się, że nie wysyłała fachowców pod ten adres. - W ostatnim czasie nie zlecaliśmy żadnych prac montażowo-konserwacyjnych operatorowi na opisanej nieruchomości - informuje Magdalena Marszałek, rzecznik ADM.
Pani rzecznik zaznacza: - Cały czas uczulamy naszych najemców, aby z rozwagą wpuszczali osoby postronne na posesje, tym bardziej takie bez jakichkolwiek identyfikatorów. Jeżeli cokolwiek jest planowane z naszej inicjatywy, zazwyczaj z wyprzedzeniem informacja taka trafia do mieszkańców. W sytuacji wtargnięcia osób niepożądanych, czyniących przy tym szkodę, należy bezzwłocznie, każdorazowo, powiadamiać służby mundurowe. To jest jedyna szansa na skuteczne ujęcie wandali.
