Zobacz wideo: Kiedy szczepimy dzieci przeciw koronawirusowi?
Grzegorz Stenka jest w drodze z Polski do Portugalii już prawie 140 dni. Do celu zostało mniej niż tysiąc kilometrów. Do drugiego, równie ważnego celu, brakuje znacznie więcej. - Zbiórka na hospicjum dla dzieci w Gdańsku trwa, mamy już ponad 5 tysięcy złotych. Dużo, ale patrząc na potrzeby tych ciężko chorych małych pacjentów - ciągle za mało. Od początku powtarzam, że chętnie wyślę kartkę z pozdrowieniami z trasy w zamian za datek dla dzieci, ale niestety nikt dotąd o nią nie poprosił. Wspaniale byłoby, gdyby na te ostatnie kilometry ludzie o dobrych sercach zmobilizowali się, razem uda nam się pomóc dzieciom - mówi Grzegorz Stenka.
Piechur z Bydgoszczy na szlaku świętego Jakuba
Od kilku dni nie jest sam, przynajmniej nie codziennie. Na szlaku świętego Jakuba spotkał młodego piechura z Bydgoszczy, Marcina Kubiaka i Pawła z Gdyni.
- Lepiej iść samemu, czy osobno? Trudne pytanie. Samotna wędrówka przez wiele dni dała mi w kość. Wyczerpała. Dała do myślenia. Dobrze jest mieć z kim porozmawiać i to w ojczystym języku - mówi Grzegorz Stenka. - Rozmawiamy więc, częściej o tym, co przyziemne: co zjemy na kolację, gdzie znajdziemy schronienie na noc. Głębsze tematy zostają w myślach.
- W naszych rozmowach dominuje pogoda - wbrew pozorom bardzo ważki temat. Spotkaliśmy się na plaży w San Sebastian. Byliśmy w stałym kontakcie przez internet. Postanowiliśmy pewien etap trasy pokonać razem - opowiada Marcin Kubiak z Bydgoszczy. Na co dzień to student Politechniki Gdańskiej. - Pomysł na wędrówkę szlakiem świętego Jakuba zrodził się w mojej głowie już rok temu. Cieszę się, że zdecydowałem się go zrealizować teraz, bo akurat od dostałem się do programu Erasmus i w nadchodzącym roku akademickim będę studiował w Barcelonie. Kiedy dojdę do celu (zostało jakieś 800 km), do średniowiecznego końca świata na przylądku Finisterre, po prostu stopem dotrę do Barcelony.
Marcin Kubiak pokonuje dziennie ok. 25-30 km. Noclegu szuka w schroniskach, u zakonników czy po prostu rozbija namiot.
- Trekking to mój sposób na życie, na odpoczynek, więc drobne przeciwności czy niedogodności mnie nie wystraszą - deklaruje.
Pomorskie Hospicjum dla Dzieci potrzebuje wsparcia. Jak pomóc?
Każdego dnia piechurzy planują, gdzie zjedzą śniadanie i kolację, obiad jedzą w drodze - zwykle to owoce podarowane przez mieszkańców albo po prostu zerwane z dziko rosnących drzew. - Akurat trwa sezon na jabłka - dopowiada Marcin.
- Grzegorz Stenka łączy swoją pielgrzymkę z akcją charytatywną. Trwa zbiórka na stronie www.siepomaga.pl na Pomorskie Hospicjum dla Dzieci. Można ją wesprzeć pod linkiem: Kilometry dla dzieci
- Grzegorz Stenka aktualnie zbiera też na nowy namiot, poprzedni nie przetrwał podróży, która trwać będzie w sumie niemal pół roku.
