Bydgoszczanie wybrali wczoraj trzech europarlamentarzystów

PiS, które gremialnie zebrało się w jednej z restauracji na Starym Mieście, nie kryło, że te wybory chce wygrać. Po ogłoszeniu pierwszych, sondażowych wyników radość była ogromna, zwłaszcza gdy okazało się, że mimo nieznacznego zwycięstwa PO, obie partie będą miały tyle samo mandatów.

- Jeśli mamy tyle samo deputowanych co PO, to jest to bardzo dobry wynik, choć do pełni szczęścia zabrakło tego jednego procenta, by z nimi wygrać. Przy 19 mandatach jest niemal pewne, że będziemy mieli przedstawiciela województwa w PE z PiS, a naszym naturalnym kandydatem był Kosma Złotowski - chwile po ogłoszeniu wyników dzielił się wrażeniami Piotr Król.

W PiS głosowanie na Kosmę Złotowskiego miało potrójne znaczenie. W sytuacji gdy zostanie europarlamentarzystą, zwolni miejsce w polskim Sejmie. Zajmie je nie kto inny, tylko szef bydgoskich radnych PiS Piotr Król. Jego mandat z kolei w Radzie Miasta Bydgoszczy przejmie Łukasz Schreiber. - Uzyskałem kolejny najlepszy wynik na liście poselskiej, a że nie można łączyć funkcji eurodeputowanego i posła na Sejm, Kosma Złotowski zwolni to miejsce. Gdy decydowałem się na kandydowanie do Sejmu trzy lata temu, byłem świadomy obowiązków, które przyszłoby mi pełnić, a teraz jestem do ich wypełnienia jeszcze lepiej przygotowany - zapewniał Piotr Król.

Bohaterem wieczoru był jednak Kosma Złotowski, otoczony wianuszkiem zwolenników i pięknych kobiet, któremu towarzyszyli posłowie Łukasz Zbonikowski i Grzegorz Schreiber, a także radni i sympatycy partii. Atmosfera była doskonała i w niczym nie przypominała tej, która towarzyszyła działaczom w czasie ostatnich kilku wyborów. - Jesteśmy mocni, a następne wybory będą nasze - nie mieli wątpliwości działacze.

W sztabie SLD nastroje nie były najlepsze. Słaby krajowy wynik Sojuszu dawał mu zaledwie pięć mandatów. Horror, jaki przeżyli działacze z Kujawsko-Pomorskiego w poprzednich wyborach, gdy ostatni polski mandat deputowanego przypadł właśnie Januszowi Zemke, zaczął powtarzać się w tym roku. Pewności, że Janusz Zemke weźmie mandat, nie miał nikt.

- Cokolwiek się zdarzy, zajmiemy trzecie miejsce i zdobędziemy prawdopodobnie pięć mandatów. Głęboko wierzę, że wśród nich jest Janusz - mówił w sztabie SLD Krystian Łuczak. - Poczekajmy spokojnie na wyniki, a teraz zapraszam do stołu. Przy Gdańskiej 10 członkowie SLD bawili się przy piwie i tradycyjnych wędlinach. Sam Janusz Zemke, jak przystało na wytrawnego gracza, nie zdradzał wielu emocji.

- Jestem zawodnikiem, który w polityce startuje od dawna i nie przeżywam tego tak jak młodzi działacze, ale to jednak zawsze stres - mówił Janusz Zemke.

Nowi (prawdopodobnie) europosłowie chętnie komentowali za to bardzo dobry wynik Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego i fatalny Twojego Ruchu Janusza Palikota.

- Palikot nie dał żadnej oferty, na którą Polacy chcieliby odpowiedzieć, a sam antyklerykalizm to jednak za mało. Janusz Korwin-Mikke z kolei przedstawia jasną, prostą, neoliberalną wizję, która moim zdaniem też się nie sprawdzi, a w następnych wyborach może podzielić los Twojego Ruchu - uważa Kosma Złotowski.

- Będę się fatalnie czuł w towarzystwie europosłów Nowej Prawicy. Jeśli ktoś kandyduje gdzieś po to, by to coś rozwalić, biorąc przy tym pieniądze od pracodawcy, którego nie akceptuje - to jest to chore. Ja z taką filozofią się nie godzę - komentował Janusz Zemke.

- Jeśli wynik sondaży potwierdzi się, będziemy analizować przyczyny porażki - dodał poseł Łukasz Krupa. - Zaskoczył nas dużo lepszy niż przewidywano wynik SLD.

Bydgoska Platforma nie organizowała wieczoru wyborczego. Szef sztabu Tadeusz Zwiefka pełnił obowiązki w Warszawie, a lider listy Jan Vincent-Rostowski, wieczór spędzał u działaczy w Toruniu.