Jest gorąco, jest morze, jest smacznie i tanio. Zanim inni „wszyscy” się o tym dowiedzą, polscy turyści ruszyli na podbój ciągle tańszych od Krety, Costa Brava i Dubrownika plaż Durres (swoją drogą, ciągle popularne tu papierosy „DS”, Durres Special, nie mogą nie rozczulić starszych rodaków!). Do tych samych samolotów pakują się kilkuosobowe grupki rodaków, którzy postawili na sąsiednią Macedonię, która nie ma dostępu do morza… I naprawdę to jest jej główny problem?
Na razie jest problemem dla turystów, którym - przez ciągle zbyt małe zainteresowanie, by czarterować loty do Ochrydy - odwołuje się bezpośredni lot i skazuje na 3,5 godziny transferu przez góry do perły Macedonii – Ochrydy (Ohridu). Podróży, której cel rekompensuje wszystko.
Naprawdę, warto się o tym przekonać osobiście. Tak serdecznych ludzi, tak czerwonych i słodkich pomidorów, tak zachwycających krajobrazów, idealnej kawy po turecku, taksówek za grosze i uczącej pokory współegzystencji wyznawców prawosławia i islamu nie znajdziecie nigdzie.
Spędziłam w obłędnej Macedonii dwa tygodnie w szczycie sezonu, w drugiej połowie lipca 2018 roku - zapłaciłam za 2 tygodnie wczasów (kupionych w listopadzie,w promocji Black Friday) z bogatym śniadaniem, w apartamencie z wielkim tarasem, z bezpośrednim widokiem na nieskończone jezioro ("morze"), przelotem samolotem, transferami i ubezpieczeniem 2115 zł od osoby dorosłej. Osób dorosłych było 4, więc apartament składał się z 2 pokoi i 2 łazienek. Halo, Władysławowo! Halo, Mielno! Ktoś? Coś?...
FLESZ - letnie upały, jak reagować w razie udaru słonecznego?