Bydgoszcz w lawinie mandatów

Lawinowo rośnie liczba mandatów, nakładanych przez straż miejską. Municypalnych na bydgoskich ulicach jest więcej, bo... już nie patrolują miasta razem z policją.

Jeżdżący po mieście zauważyli wzmożoną aktywność straży miejskiej. Nakładanie mandatów za nieprawidłowe parkowanie to w Śródmieściu czy na Szwederowie norma. Nie ma dnia, żeby patrol municypalnych nie ukarał jakiegoś kierowcy na nowo wyremontowanej ulicy Gdańskiej. Strażnicy rozpoczęli nawet akcję przeciwko rowerzystom, jeżdżącym po chodnikach.

- Marek Echaust, nowy komendant, podjął decyzję o takim właśnie organizowaniu pracy - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Ustawa nakłada na nas inne zdania niż na policję i to właśnie po to jesteśmy, by je realizować.

<!** reklama>

Strażnicy chodzili i jeździli na wspólne z policją patrole od lat. Swego czasu był to nawet powód do dumy, współpracy municypalnych z policją nadawano medialny rozgłos.

Ale w praktyce sytuacja nie była tak komfortowa. Strażnicy musieli wykonywać zadania, wyznaczone przez oficera dyżurnego policji, dowódcami w patrolach także byli policjanci. - Wykonywaliśmy czynności przy policyjnych sprawach tak, jak by to robił policjant, a nie strażnik - opowiadają municypalni.

Na papierze zmiany widać wyraźnie.

W listopadzie 2010 wspólnych z policją patroli zmotoryzowanych wystawiono 340, rok później - już tylko 19. W grudniu dwa lata temu takich samych patroli było 345, a w ubiegłym roku jedynie 15. W praktyce wzrost liczby wykrytych wykroczeń jest znaczący. W listopadzie 2010 roku municypalni wykryli ich 3575, rok później - aż 5140. W grudniu skok jest jeszcze wyraźniejszy: z 2401 w 2010 r. do 4259 w 2011!

Policja, mimo że musi wystawiać dodatkowych funkcjonariuszy, twierdzi, że sytuacja się nie zmieniła. - Wciąż współpracujemy ze strażnikami - mówi Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.