Zobacz wideo: Jak wybrać najlepszego arbuza w czasie wakacji?
Wchodząc między bloki przy ulicy Swarzewskiej, można odnieść wrażenie, że jest się w wielkim parku. Zieleń to element dominujący w tej okolicy. Nie brakuje tu żywopłotów, wysepek obrośniętych trawą, z wysokimi, zielonymi drzewami i przydomowych ogródków. Ten, o który dbają państwo Magdalena i Piotr Kulwasowie, dla obserwatora z zewnątrz jest niemałą zagadką. Otaczający go żywopłot sięga około dwóch metrów wysokości. Wkomponowana w niego furtka ukazuje się dopiero, gdy staniemy naprzeciw niej. Po przekroczeniu "progu" oczom ukazują się kolorowe skarby, wyrastające ponad pieczołowicie wypielęgnowany trawnik.
Swój własny kawałek ogrodu...
Na pierwszy rzut oka w ogrodzie Magdy Kulwas widać trzy kwiatowe rabaty. Od strony balkonu znajduje się część wyłożona kostką, a na niej - stolik i krzesełka skryte pod dużym parasolem. Po przeciwnej stronie stoi drewniany domek, w którym Kuba i Tomek - dzieci państwa Kulwasów - mają swoje prywatne miejsce zabaw.
Ten ogród to pasja rodzinna, odziedziczona po wcześniejszych pokoleniach. Kochają go oboje. Ona dba o kwiaty, z kolei jego oczkiem w głowie jest trawnik.
- Pamiętam, że kiedy byłam dzieckiem, podkradałam mojej mamie nasiona turków i siałam je w różnych miejscach. Ale dopiero, kiedy się tu wprowadziłam, zadziałałam na poważnie. Wtedy mogłam całą tę teorię (wyniesioną z technikum architektury krajobrazu - dop. aut.) przełożyć na praktykę. Mieć swoje własne miejsce, swój własny kawałek ogrodu - opowiada pani Magdalena.
Pani Magdalena wraz z rodziną wprowadziła się do bloku przy Swarzewskiej w 2014 r.
- Zawsze wiedziałam, że będę miała ogród. To było pierwsze i jedyne miejsce, w którym widziałam ten potencjał, żeby go założyć. Chociaż wtedy nie było tu niczego - poza krzakiem forsycji, bukszpanem i hortensją. Wiedziałam, że dzieci też będą miały frajdę z tego, że będą mogły tu się bawić, biegać. Byłam zdecydowana, zwłaszcza, że w blokach zwykle trudno o takie miejsce, jak to - mówi pani Magdalena.
Doprowadzenie tego ogrodu do docelowej formy zajęło około pięciu lat. Ale pani Magdalena nie spoczywa na laurach. Tu ciągle coś się zmienia - jak cztery pory roku. Wśród kwiatów, które kwitną teraz, zdecydowanym ulubieńcem pasjonatki ogrodnictwa są lilie i liliowce. Tych w ogrodzie nie brakuje. Są ich różne odmiany, w różnych kolorach. Wśród nich dominującym okazem jest lilia drzewiasta, która może osiągnąć nawet do dwóch metrów wysokości. Dziś rośnie na około 1,5 metra.
Oprócz tego w ogrodzie na Bartodziejach znajdziemy m.in. różowy i biały oleander, bukszpan, który - jak cis i pozostałe iglaki - ożywia ogród zimową porą, róże: bladoróżowe, różowe, i intensywnie fioletowe blue rhapsody, czerwone dalie, lawendę, ciemnoróżowe i fioletowe floksy, krwawnik, różowe hortensje, czerwone i brzoskwiniowe begonie, orliki, trzmielinę, rajskie jabłuszko, wiśnię, lubczyk czy - zasadzone z myślą o dzieciach - poziomki i truskawki.
"Zielony salon" bydgoskich Bartodziejów
Już na pierwszy rzut oka widać, że właściciele wkładają w ten ogród mnóstwo pracy i serca. Dla nich to jednak czysta przyjemność.
- Mój mąż mówi, że to "odcina głowę". Jak się wróci z pracy, to jest taki relaks. Sąsiedzi czasami się dziwią, "że nam się tak chce w tych kwiatach". A my nie czujemy, że to jest praca. - mówi pani Magdalena. - Ogród daje nam przyjemność. Można powiedzieć, że to jest taki "zielony salon". Zwłaszcza latem, kiedy możemy zaprosić tu gości, zjeść obiad na zewnątrz. To jest jak przedłużenie domu.
