Do Bydgoszczy przyjechały całe ukraińskie rodziny, które mają ten sam problem, co pracujący Polacy - muszą zostawić dzieci pod dobrą opieką w czasie, gdy sami pracują. Pod tym względem Ukraińcy nie mają jednak łatwo.
- Wśród przedszkoli publicznych prowadzonych przez miasto nie ma żadnego, w którym są prowadzone zajęcia nauki języka ukraińskiego, ani jako obowiązkowego ani w ramach dodatkowych zajęć - przyznaje Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Żaden z dyrektorów przedszkoli publicznych prowadzonych przez Miasto nie wystąpił z wnioskiem o utworzenie grupy z językiem ukraińskim. Nie informował nas o potrzebach w tym zakresie. Zatrudnienie nauczycieli następuje w oparciu ustawę Karta Nauczyciela oraz aktów wykonawczych.
W Bydgoszczy nie pomyślano o tym, że najliczniejsza imigracja w Bydgoszczy być może potrzebowałaby miejsca przyjaznego dzieciom, w którym te mogłyby - oprócz nauki polskiego - porozumiewać się po ukraińsku. Nawet przedszkole w parku przemysłowym, w którym pracują dziesiątki Ukraińców, takiej opcji nie ma.
Nie wynika to nawet ze złej woli, w Bydgoszczy nie ma nauczycieli wychowania przedszkolnego, którzy władają swobodnie językiem ukraińskim. Teoretycznie można byłoby zatrudnić w placówce publicznej nauczycielkę, która przyjechała do nas z Ukrainy, ale po pierwsze - trzeba by ją znaleźć i do tego zachęcić, a po drugie - doprowadzić do nostryfikacji dyplomów (co łatwe nie jest).
Od 1 września 2014 r. dyrektorzy przedszkoli organizowali bezpłatne lekcje języka obcego w czasie przeznaczonym na realizację podstawy programowej dla dzieci, których rodzice wyrazili taką wolę. Od 2017 r. wszystkie dzieci objęte wychowaniem przedszkolnym uczą się języka angielskiego - poprzez piosenki, rymowanki i zabawę - zauważa Marta Stachowiak. - Wybór języka obcego jest decyzją dyrektora podjętą najczęściej na wniosek zainteresowanych rodziców i jest to najczęściej język angielski, którego nauka gwarantowana jest również w szkołach.
Jest jeszcze jeden problem - chętnych do nauki w przedszkolach publicznych jest zwykle więcej niż miejsc. Ukraińcy mogliby skorzystać z ich usług dopiero, gdyby okazało się, że nie ma chętnych na udostępnione miejsca. A taka sytuacja występuje niezwykle rzadko i nigdy w najlepszych i najbardziej popularnych placówkach. Pracującym Ukraińcom pozostają więc placówki prywatne albo opiekunki, o ile stać ich na takie usługi.