[break]
Wyniki generalnego pomiaru ruchu alarmują. Bydgoszcz „zbiera” coraz więcej ruchu samochodowego. Tworzy go już nie tylko przemieszczanie się mieszkańców podmiejskich osiedli. Wzrasta również tranzyt aut osobowych oraz użytkowych. Kiedy niedawno „Express” rozmawiał z Romanem Jasiakiewiczem, radnym sejmiku województwa, na temat inwestycji niezbędnych dla rozwoju naszego miasta i zachodniej części regionu, ten powtarzał jak mantrę:
- Potrzebujemy dróg ekspresowych, bez których jesteśmy miastem drugiej kategorii. Są niezbędne jak tlen dla ożywienia gospodarki oraz zwiększenia bezpieczeństwa i komfortu jazdy.
Bydgoszcz nie jest jedyną miejscowością, borykającą się ze znacznie wzrastającym natężeniem ruchu. Jeżeli w naszym mieście jego wartości wrosły o około 10 procent, to na niektórych drogach południa regionu - jeszcze więcej. Np. w Żninie odnotowano ruch pojazdów większy o blisko 30 procent, podobnie w okolicach Mogilna czy Kruszwicy.
Kolejnym najbardziej obciążonym miastem jest Inowrocław. Punkty pomiarowe zlokalizowane przy Poznańskiej i Laubitza rejestrowały dziennie niemal 20 tys. pojazdów. W tym pierwszym miejscu 10 procent ruchu stanowią ciężkie pojazdy z przyczepami. Po co drogowcy dokonują takich pomiarów?
- Wyniki generalnego pomiaru ruchu stanowią jedną z najbardziej istotnych informacji o sieci drogowej, administrowanej przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad - tłumaczy Tomasz Okoński, rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA. - Na ich podstawie podejmowane będą decyzje dotyczące budowy nowych i przebudowie istniejących dróg. Według GPR podejmowane będą również decyzje związane z klasyfikacją dróg, ustalaniem ich przebiegu oraz priorytetów w sieci drogowej zarówno na poziomie krajowym, jak i międzynarodowym.