Film opowiada o Danielu – gra go Bartosz Bielenia – chłopaku z poprawczaka, który chciałby zostać księdzem, ale ponieważ ciąży na nim wyrok, w prawie kanonicznym nie ma takiej możliwości. W wyniku przypadku, bardzo dobrze zresztą filmowo wymyślonego, wchodzi w skórę księdza. I na prowincji (zdjęcia były kręcone w bieszczadzkiej wsi Jaśliska) w mgnieniu oka staje się charyzmatycznym kapłanem.
Film Komasy już teraz może pochwalić się wielkim sukcesem w polskich kinach – film widziało już ponad milion 300 tys. widzów i dwa miesiące po premierze wciąż nie schodzi z afisza. Polski kandydat do Oscara plasuje się obecnie na 4. miejscu w zestawieniu największych polskich sukcesów tegorocznego box office.
Osiągnięcia „Bożego Ciała” już przeniosły się na arenę międzynarodową, bowiem prawa do dystrybucji filmu zostały sprzedane na terytoria obejmujące niemalże wszystkie kontynenty. Działo Komasy jest także obiektem zainteresowania wielu imprez filmowych – na chwilę obecną film otrzymał zaproszenia na ponad 60 festiwali. W planach jest również amerykański serial na podstawie filmu i scenariusza Mateusza Pacewicza.
W główną rolę wcielił się uznawany za jedno z największych odkryć aktorskich ostatnich lat – Bartosz Bielenia. Pozostałą część obsady dopełniają utalentowani aktorzy młodego pokolenia – Tomasz Ziętek i Eliza Rycembel, zdobywcy prestiżowych wyróżnień dla najlepszych aktorów festiwalu w Gdyni – Aleksandra Konieczna i Łukasz Simlat, a także Barbara Kurzaj, Zdzisław Wardejn oraz Leszek Lichota.
Decyzje amerykańskiej Akademii skomentował minister kultury Piotr Gliński. - Cieszę się, że polski film po raz kolejny jest nominowany do najbardziej prestiżowej nagrody filmowej. To świadczy o tym, że polscy artyści mają dobre warunki do rozwoju i realizacji swoich artystycznych wizji” – mówi Gliński w twitterowym poście, udostępnionym przez resort kultury.
