https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Boisko zamknięte na cztery spusty

Renata Napierkowska
Zamknięta na kłódkę brama na szkolne boisko oraz kilka zniszczonych urządzeń, które mają służyć dzieciom do zabawy - to propozycja na spędzanie wolnego czasu dla najmłodszych.

Zamknięta na kłódkę brama na szkolne boisko oraz kilka zniszczonych urządzeń, które mają służyć dzieciom do zabawy - to propozycja na spędzanie wolnego czasu dla najmłodszych.

<!** Image 2 align=left alt="Image 3860" >Kruszwica uchodzi za jedną z najbardziej atrakcyjnych pod względem turystycznym miejscowości w regionie. W ciągu wakacji odbyło się wiele imprez kulturalnych i sportowych, na które tłumnie ściągali ludzie z różnych stron Polski.

Zdecydowanie mniej atrakcyjnie wygląda codzienne życie mieszkańców blokowisk w grodzie Popiela. W najgorszej sytuacji są rodzice małych dzieci, którzy nie mają gdzie pójść z maluchem, aby mógł się pobawić na świeżym powietrzu.

- Mieszkam na osiedlu Robotniczym. Plac zabaw, jaki tu się znajduje, jest nim tylko z nazwy. Zjeżdżalnia jest tak zniszczona, że córka wraca do domu z drzazgami w rączkach, huśtawka to zawieszona na sznurku opona, a pozostałe urządzenia są zwykle poprzewracane i w ogóle nie można z nich korzystać - skarży się matka dwójki dzieci.

Mali mieszkańcy nie mogą też bawić się na sąsiadującym z osiedlem boisku, bo od początku wakacji brama zamknięta jest na cztery spusty.

- Stare boisko szkolne jest już tylko częściowo ogrodzone i schodzą się tam wszystkie psy z okolicy. Następne zaniedbane boisko jest niedaleko dworca kolejowego. Mój syn ostatnio skręcił tam nogę. Niech mi więc ktoś powie, gdzie mają się bawić dzieci? - pyta nasza Czytelniczka.

Niestety, w Urzędzie Miasta nie znaleźliśmy osoby, która czułaby się odpowiedzialna za stan placów zabaw dla dzieci. Niewiele też może w tej sprawie zdziałać przewodnicząca Zarządu Osiedla nr 1.

- Wspólnoty mieszkaniowe nie życzą sobie, aby w pobliżu domów hałasowały dzieci. Dlatego plac zabaw został w dużej mierze zlikwidowany. Zostało tylko kilka urządzeń. Pamiętam, jak kilka lat temu wykopywano huśtawki i zjeżdżalnie. My otrzymujemy na rok dwa tysiące złotych na wszystkie wydatki. Wymieniamy piasek w piaskownicach, staramy się naprawiać zepsute urządzenia, organizujemy imprezy jednak na więcej to funduszy tych nie wystarcza - tłumaczy przewodnicząca Zarządu Osiedla nr 1 Zdzisława Majchrzak.

Największe pole do popisu ma zapewne magistrat i policja. Miasto posiada bowiem własne tereny, które może przeznaczyć na miejsca do zabawy. A o to by huśtawki nie były wciąż demolowane zadbać powinni stróże prawa.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski