To, czy dziecko znajdzie sobie towarzystwo lub zostanie skazane na klasową banicję, w dużej mierze zależy od zasobności portfela rodziców.
<!** Image 2 align=right alt="Image 32298" sub="Szkoła powinna jak najskuteczniej bronić swoich uczniów przed stresem">Nowy rok szkolny to dla uczniów nowe wyzwania, ale również stres, związany ze zmianą środowiska i poznawaniem nowych znajomych. Największy stres towarzyszy pierwszakom.
Najważniejszy dobry start
- Co roku przygotowujemy dla nich specjalny program adaptacyjny - mówi Rafał Rachubiński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 63. - Pierwszakom towarzyszy szczególna uwaga nauczycieli. Zapoznajemy je z dojściami do klas, toalet i innych miejsc w szkole. Pokazujemy, jak zachowywać się bezpiecznie. Nie ma u nas problemu z kontaktami ze starszą młodzieżą. Prowadzimy jedynie podstawówkę, ale i w niej najmłodsi mają swoją enklawę. W szczególnych wypadkach pozwalamy nawet rodzicom uczestniczyć w lekcjach. Sądzę jednak, że im szybciej dzieci zaczną rozróżniać to, co domowe od tego, co szkolne, tym lepiej dla nich - uważa dyrektor.
<!** reklama left>Podobnie jest w SP nr 65, gdzie już pierwszego dnia organizuje się spotkanie z uczniami i rodzicami.
- Pierwszaki przez pewien czas noszą kolorowe emblematy, żeby łatwiej im się było odnaleźć w tłumie - mówi Mariola Kryszak, zastępczyni dyrektora SP nr 65. - Zanim to nastąpi, bywają zagubione. Dlatego nawet do toalety dzieci wychodzą dwójkami. Specjalnie dla pierwszaków w październiku organizujemy pasowanie na ucznia, żeby poczuli się pełnoprawnymi członkami uczniowskiej społeczności.
Nauczyciele twierdzą, że na poziom stresu i umiejętności radzenia sobie z nim duży wpływ ma to, czy dziecko było wcześniej w przedszkolu.
- Są wtedy komunikatywne i otwarte na doświadczenia. Szkołę postrzegają bardziej jako możliwość poznania nowych rzeczy niż zagrożenie - zauważają.
Mniej stresu
- Odnoszę wrażenie, że dzisiejsza młodzież mniej się stresuje - uważa dyrektorka Mariola Kryszak.
- Ostatnio robiliśmy badania i pytaliśmy młodzież o sytuacje dla niej stresowe - mówi Agnieszka, nauczycielka. - Odpowiedź nas zaskoczyła. Najwięcej stresu wywołuje nie nauka, ale kontakty z rówieśnikami. Wystarczy, że ktoś chodzi w gorszych ciuchach lub ma gorsze zabawki, by został wykluczony z towarzystwa. W gimnazjach i liceach młodzież ratuje jeszcze „bajer”, dzięki któremu są w stanie wkupić się w środowisko. Młodsi nie mają takiej szansy. Zachowują się więc dwojako. Niektórzy stają się agresywni, inni z kolei wycofują się i stają odludkami. W konsekwencji sprawia to, że ich wykluczenie jeszcze wzrasta.
Z ankiet wynika, że z tymi problemami nigdy nie zwracają się do wychowawców, czasem dzielą się nimi z rodzicami. Gdy mam z klasą zajęcia raz w tygodniu, nie jestem w stanie wyłapać, czy ktoś potrzebuje pomocy, czy nie. Stąd wielka rola dobrych kontaktów szkoły z rodzicami. Tylko wtedy możemy sprawić, że dziecko ze szkoły wyjdzie ukształtowane, a nie życiowo poobijane - uważa nauczycielka.