Drugie sobotnie spotkanie
Zanim Iga Świątek przystąpiła do finałowego spotkania BNP Paribas Warsaw Open, Polkę czekała półfinałowa zaległość. W dokończonym meczu Świątek pokonała Belgijkę Yaninę Wickmayer 6:1, 7:6 (8-6). Panie rozpoczynały od stanu 5:5 w drugim secie. Po zachowaniu własnego podania, kibice byli świadkami tie-breaku. Lepiej rozpoczęła Polka, jednak w drugiej fazie trzynastego gema oglądaliśmy wyrównane spotkanie. Ostatecznie Biało-Czerwona tenisistka wykorzystała szóstą piłkę meczową.
W finale liderka światowego rankingu zmierzyła się z przeciwniczką z Niemiec Laurą Siegemund. Do spotkania z Igą, straciła dwa sety. Natomiast z Włoszką Lucrezią Stefanini rozegrała maratoński mecz zakończony triumfem. W meczu kluczową rolę odgrywały opady deszczu.
W pierwszym secie czterokrotna triumfatorka Wielkiego Szlema wygrała bez straty gema. Polka zagrała koncertowo. Od początku do końca grała starannie, pewnie i skutecznie. Pierwszy set skoczył się wynikiem 6:0.
Pierwszy gem dla Niemki miał miejsce w trzecim gemie drugiego seta. Siegemund wykorzystała własne podanie. Świątek do samego końca prezentowała wysoki poziom. Po czym trzema zwycięskimi gemami przypieczętowała swój pierwszy tytuł na polskiej ziemi.
Liderka światowego rankingu wygrała piętnasty tytuł w karierze, a czwarty w tym sezonie.
- Po pierwsze chciałam podziękować Laurze Siegemund i pogratulować wczorajszego występu. Dokonałaś czegoś praktycznie niemożliwego. To było bardzo miłe, że mogłyśmy się spotkać w dzisiejszym finale. Dziękuje swojemu zespołowi i rodzinie. Nie było łatwo wyjść na kort po tym co się wydarzyło wczoraj, jak się nie dało tego meczu zamknąć. Chciałam tez podziękować organizatorom i sponsorom. Nie było łatwo grać ten turniej jak się rozmawiało w domu tylko o tym - powiedziała na gorąco po meczu Iga Świątek.
Polka już za tydzień rozpocznie turniej WTA Masters 1000 w Montrealu (7-13 sierpnia).
