https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bitelmania rozpisana na orkiestrę

Katarzyna Kabacińska
O Electric Light Orchestra John Lennon podobno powiedział kiedyś, że gdyby zespół The Beatles przetrwał, grałby właśnie taką muzykę!

 

O Electric Light Orchestra John Lennon podobno powiedział kiedyś, że gdyby zespół The Beatles przetrwał, grałby właśnie taką muzykę!

<!** Image 2 align=right alt="Image 137836" >Zdaniem fachowców, kryptonim 9.09.09., pod którym kryje się data wypuszczenia na rynek nowej komputerowej gry muzycznej „Rock Band: The Beatles”, oznacza jednocześnie czas nawrotu światowej bitelmanii. Jako że wszystkie mody dopadają nas zwykle z pewnym opóźnieniem, mamy szansę dobrze przygotować się na spotkanie z muzyką epoki The Beatles. Koncert Electric Light Orchestra (na zdjęciu poniżej) to wyśmienita ku temu okazja!

 

Charyzmatyczny lider

Początki tego brytyjskiego zespołu rockowego wiążą się z definitywnym rozpadem grupy The Move, jej utalentowany gitarzysta i kompozytor, Jeff Lynne, od razu bowiem przystąpił do realizacji swoich ambitnych planów. Był rok 1970, gdy chcąc połączyć rockowy power z symfonicznym oddechem, stworzył Electric Light Orchestra, której przeboje na wielkie instrumentarium miały wkrótce zawojować świat. Wiodącym autorem, zarówno muzyki, jak i tekstów, był właśnie Lynne, którego rosnąca dominacja w ELO była przyczyną sporej rotacji muzyków. Za tym, że z czasem wymarzoną syntezę rocka i muzyki klasycznej (płyta „Eldorado”) zaczęły wypierać komercyjne trendy, też stały decyzje lidera grupy. Efektem tego była platyna dla „skażonego” rytmami disco albumu „Discovery”! Lynne rozumiał jednak dobrze potrzeby rynku i najwyraźniej walczył w nim utalentowany kompozytor z rzutkim producentem. Nim jednak zwyciężył ten drugi, wszyscy śpiewali przeboje ELO - od „10538 Overture” poczynając, przez „Mr. Blue Sky” czy „Do Ya”, na „Xanadu” skończywszy. Gdy Jeff Lynne postawił w końcu na aktywność producencką, zamknął tym samym pierwszy etap funkcjonowania Electric Light Orchestra.

<!** reklama>Bolesny moment prawdy

W kolejnych odsłonach ELO nic już nie było takie jak przedtem. Nadwątliły się więzy przyjaźni, Bev Bevan (perkusista jeszcze z The Move) nie chciał się bowiem pogodzić z decyzją zawieszenia działalności grupy i stał za powołaniem Electric Light Orchestra Part Two. Tymczasem Jeff Lynne realizował się już w zespole Traveling Wilburys, przez który przewinęły się takie tuzy muzyczne jak Roy Orbison, George Harrison czy Bob Dylan. W 1990 r. ukazał się dość chłodno przyjęty album ELO bez Lynne’a, ale 4 lata później podjęto jeszcze jedną próbę, wydając płytę pod znamiennym tytułem „Moment of Truth”. Prawda okazała się bolesna - sukcesu nie było. Co ciekawe, gdy w 2001 r. Jeff Lynne zdecydował się pod szyldem ELO nagrać album „Zoom”, do którego sam napisał utwory, wyprodukował i grał na sześciu instrumentach, to choć wsparł go Harrison i Ringo Star, bilety szły tak marnie, że trzeba było odwołać trasę koncertową.

Aż nastały lepsze czasy dla muzyki ELO. Dziś (z dodatkiem The Former Members) z pierwszego składu ELO występuje w niej skrzypek Mike Kaminski i prawa ręka Lynne’a od orkiestracji, klawiszowiec Louis Clark. Do końca 2008 r. śpiewał jeszcze Kelly Groucutt, którego po śmierci zastąpił basista Glen Burtnik. Z Part Two pochodzą: Eric Troyer, Philip Bates i Gordon Townsend.

Odwaga po(wielko)polsku

W takim składzie będziemy też oklaskiwać ELO na koncercie w Bydgoszczy, który, zważywszy na sukces ubiegłorocznego polskiego tournée, zapowiada się ekscytująco. Jest wszakże pewna nowość: z ELO wystąpi Orkiestra Kameralna I’Autunno, rekrutująca się ze studentów akademii muzycznych, a prowadzona przez Adama F. Banaszaka. - Co może ich łączyć z ELO, której członkowie mogliby być niemal dziadkami polskich muzyków - narzuca się pytanie.

- Fakt, że gramy zupełnie inną muzykę, bo moją ideą jest popularyzacja współczesnej klasyki, szczególnie tej kompozytorów z Wielkopolski - nie kryje dyrygent I’Autunno, ale jednocześnie domyśla się, co zdecydowało, że właśnie ich orkiestrę polecono Brytyjczykom. - To pewien rodzaj odwagi i otwartości, które nagrodzono na ostatnim Festiwalu Malta, gdzie zaprezentowaliśmy performance „Wędrująca orkiestra” - mówi Banaszak. Mogli grać Haydna szukając się na ulicach, mogą towarzyszyć ELO! - Do pracy nad jej repertuarem podchodzimy tak samo poważnie, jak do każdego innego - zapewnia młody dyrygent, przyznając, że dreszczyk emocji jest... Spotka się profesjonalizm członków ELO z odpowiedzialnością wobec sztuki, jaką mają wpojoną akademicy. Zabawa powinna więc być dobra i na poziomie.

Gdzie, kiedy, po ile?

Electric Light Orchestra wystąpi w hali „Łuczniczka” 26 listopada o godz. 19.00. Bilety (150, 120 i 90 zł) tamże oraz w sieci Empik, Media Markt i w klubie „Kuźnia”.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski