Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bili i kopali na oczach ochrony

Jarosław Jakubowski
Okolice Domu Mody „Drukarnia” przy ulicy Gdańskiej terroryzują bandyci. W sobotę skopali 16-letniego Kamila. Jego matka twierdzi, że nie pomogli mu ani ochroniarze, ani policja.

Okolice Domu Mody „Drukarnia” przy ulicy Gdańskiej terroryzują bandyci. W sobotę skopali 16-letniego Kamila. Jego matka twierdzi, że nie pomogli mu ani ochroniarze, ani policja.

Sobota, 24 marca, godzina 19. Kamil z dwoma kolegami przyjechali rowerami pod centrum „Drukarnia”. Na chwilę weszli do sklepu, po czym wyszli na plac przed nim, żeby porzucać sobie frisbee.

- Nagle od strony ulicy Gdańskiej nadbiegło kilkunastu chłopaków w dresach. Byli starsi od nas. Jeden z nich rzucił do mnie: „Masz jakiś problem?”, ja odpowiedziałem: „Nie mam żadnego, o co chodzi?”. W tym momencie zaczęli nas bić. Mnie katowało siedmiu, kolegę pięciu. Trzeci kolega pobiegł do „Drukarni” po ochroniarzy. Ale nie przyszli nam z pomocą, patrzyli zza szyby. My leżeliśmy na ziemi, a napastnicy kopali nas po całym ciele. Straciłem świadomość. Kiedy się ocknąłem, już ich nie było - mówi szesnastolatek.

<!** reklama>

Kamil zadzwonił po matkę. Kobieta była na miejscu kilkanaście minut później. Zastała chłopców w towarzystwie ochroniarzy. Sprawcy uciekli. Ochroniarze zadzwonili po policję. Kobieta również wykręciła numer 112. Według matki pieszy patrol zjawił się około 45 minut po zgłoszeniu, według ochroniarzy - 50 minut. - Policjanci powiedzieli, że nie mogą sporządzić protokołu, tylko spisać nasze dane. Zadzwoniłam jeszcze raz pod numer 112 z prośbą o pomoc. W międzyczasie poszliśmy z policjantami i ochroniarzami do biura ochrony zobaczyć nagranie, na którym widać pobicie mojego syna. Gdy wychodziliśmy ze sklepu, nadjechał radiowóz. Objechaliśmy nim okolicę, ale bandytów nie było. Ponieważ syn czuł się coraz gorzej, poprosiłam policjantów o zawiezienie do szpitala. Odmówili. Odwieźli nas tylko pod „Drukarnię”, skąd pojechaliśmy taksówką do szpitala - mówi pani Anna, matka Kamila. U jej syna stwierdzono podejrzenie wstrząśnienia mózgu i stłuczenia. Do dziś ma bóle głowy i tułowia.

- Policjanci na miejscu ocenili, że stan chłopca nie jest na tyle poważny, żeby wzywać pogotowie. Do ustalenia, co tak naprawdę się stało, potrzebne są nam zeznania matki chłopca, złożone na komisariacie. Sprawy nie zostawiamy - zapewnia nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy.

Dlaczego ochroniarze nie pomogli zaatakowanym? - Nie mamy uprawnień do interwencji, działać możemy jedynie w obronie własnej - mówi pan Krzysztof, ochroniarz z „Drukarni”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!