<!** Image 3 align=none alt="Image 203750" sub="Usuwanie śniegu i lodu z dachów jest obowiązkiem właścicieli i zarządców domu. Szczególnie groźne są sople. Fot.: Łukasz Jędrzejczak">
Biały puch pokrył bydgoskie dachy. Jeden z nich - nad miejskim lodowiskiem - runął. Właściciele, jeśli nie chcą mieć na karku prokuratora, muszą pamiętać o usuwaniu śniegu i lodu z budynków.
<!** reklama>
Po sobotnim wypadku miejskie lodowisko u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Magnuszewskiej jest zamknięte. Namiot zostanie zdemontowany.
Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Bydgoszczy, Krzysztof Dudek, uważa, że przyczyn sobotniego zawalenia się dachu nad ślizgawką było kilka.
- Konstrukcję mogły nadwerężyć śnieg i wiatr, ale do katastrofy przyczyniły się nie tylko siły natury. Stwierdziliśmy działanie sił zginających i ścinających. Zleciliśmy Leśnemu Parkowi Kultury i Wypoczynku przedstawienie dokumentacji projektowej. Chodzi o to, jakich materiałów użyto do wykonania namiotu i czy na etapie montażu nie doszło już do naprężeń konstrukcji - wyjaśnia inspektor Krzysztof Dudek.
Rzeczniczka LPKiW Sandra Federowicz zapewnia z kolei, że dach lodowiska był regularnie odśnieżany za pomocą przesuwanych lin.
Usuwanie śniegu i lodu z dachów jest obowiązkiem właścicieli i zarządców domów. Ponadto dwa razy w roku dachy powinny być sprawdzone - po sezonie zimowym (do 31 maja) i przed nastaniem zimy (do 30 listopada).
- Przy stropach żelbetonowych śnieg nie jest zagrożeniem. Gorzej z dachami o lekkiej konstrukcji, gdzie jest folia, wełna mineralna i nic więcej. Tak jest nad „Tesco”. Ten dach ma ponad dwa hektary powierzchni. Odśnieżamy go, gdy pokrywa śnieżna przekroczy 38 kilogramów na metr kwadratowy. Na razie jest 30 kilogramów... - mówi Przemysław Kawka z firmy PKK Bud z Barcina.
Ekipa z bydgoskiej firmy robót wysokościowych „Everest” pracowała wczoraj na dachu Miejskich Wodociągów i Kanalizacji przy ul. Toruńskiej. - Na razie śniegu nie napadało zbyt dużo, więc i zleceń mało. Ale jesteśmy gotowi do akcji nawet w ciągu ośmiu godzin - zapewnia Grzegorz Przesławski z firmy „Everest”.
Zagrożeniem dla ludzi i zaparkowanych samochodów są sople zwisające nad chodnikami. Państwowa Straż Pożarna w Bydgoszczy interweniowała już w związku z tym na ul. Niedźwiedzia i Dworcowej.