- Zmusza nas do organizowania bezużytecznych szkoleń dla bezrobotnych, a jego kontrolerzy krzyczą i czepiają się szczegółów - tak mówią w Lipnie o Adamie Horbulewiczu, dyrektorze Wojewódzkiego Urzędu Pracy. I dyrektor jest na wylocie.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172462" sub="Adam Horbulewicz szefuje Wojewódzkiemu Urzędowi Pracy jedenasty rok. Po raz drugi marszałek Piotr Całbecki (PO) zamierza go odwołać ze stanowiska. Zdaniem wtajemniczonych, impulsy do tego popłynęły z Powiatowego Urzędu Pracy i starostwa w Lipnie. / Fot. Grzegorz Olkowski">Historia powiatu lipnowskiego pokazuje, że ile by pieniędzy krajowych i unijnych nie pakować w walkę z bezrobociem, to zawsze będzie ich za mało. Dlaczego? Bo czasem pakuje się je dla samego pakowania. W powiecie panuje 29-procentowe bezrobocie, co oznacza, że bez pracy (naprawdę lub tylko na papierze) jest co trzeci zdolny do niej obywatel. W zeszłym roku Powiatowy Urząd Pracy w Lipnie przemielił łącznie 24 miliony 872 tysiące złotych na aktywizację bezrobotnych. Efekt? Rok kolejny zaczął ze stopą bezrobocia na poziomie 28,9 proc.
Średnio rozgarnięty szóstoklasista zapyta, po co wydawać te grube miliony, skoro efekty są tak mizerne. Złośliwi odpowiedzą: bo aktywizowanie bezrobotnych to niezły biznes. Nie bez powodu firm szkolących przybywa błyskawicznie.
<!** reklama>Wolna ręka bez podstaw?
Piotr Całbecki (PO), marszałek województwa kujawsko-pomorskiego, po raz drugi uczynił krok ku odwołaniu Adama Horbulewicza z funkcji dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Wojewódzka Rada Zatrudnienia, podobnie jak w 2008 roku, powiedziała „nie”. List w obronie Horbulewicza napisali też do marszałka dyrektorzy prawie 20 powiatowych urzędów pracy z całego regionu. Nie podpisał go, między innymi, Mieczysław Rojek, szef lipnowskiego PUP. Stąd, jak twierdzą zorientowani, idą impulsy przeciwko Horbulewiczowi. A zaczęło się od pewnej kontroli.
- W listopadzie kontrolerzy WUP przyjechali sprawdzić, jak wdrażamy działanie 6.1.3 Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki („Poprawa zdolności do zatrudnienia oraz podnoszenie aktywności zawodowej osób bezrobotnych”), czyli, de facto, jak nam idą szkolenia za unijne pieniądze - relacjonują Mieczysław Rojek i Krzysztof Baranowski (PSL), starosta, któremu PUP podlega. - „Odkryli” różne pierdółki, takie jak brak wniosków urlopowych w dokumentacji stażystów oraz zarzucili nam, że wybraliśmy firmy szkolące bezrobotnych, łamiąc ustawę Prawo zamówień publicznych. To skandal i niesprawiedliwość, bo zadbaliśmy o konkurencyjność!
Siedzimy w klimatyzowanym gabinecie dyrektora. O tej klimie za 50 tysięcy złotych, zainstalowanej w urzędowych pomieszczeniach, głośno już w regionie. - Nie ma klimatyzacji w szpitalu, a jest w Powiatowym Urzędzie Pracy - krytykują jedni. - Przecież żyjemy w XXI wieku - stwierdzają drudzy. Klimatyzacja sprawuje się bez zarzutu, więc z przyjemnością wertujemy akta.
<!** Image 3 align=none alt="Image 172462" sub="Według szefa PUP w Lipnie, oczekiwanie, by 45 procent przeszkolonych bezrobotnych znalazło zatrudnienie, jest irracjonalne / Fot. Grzegorz Olkowski">Kontrolerzy, panowie S. i K. (nazwiska do wiadomości redakcji) sprawdzili pięć kursów: „ABC działalności gospodarczej z e-biznesem”, „Obsługi kadr z naliczaniem płac” (dwa), „Obsługi kasy fiskalnej” i kurs „Sekretarka - organizacja biura i współpraca z przełożonym”. Merytorycznych zastrzeżeń nie mieli. Stwierdzili jednak, że PUP bezpodstawnie udzielił zamówień z wolnej ręki.
<!** Image 4 align=right alt="Image 172462" sub="- Potrzebujemy nowego otwarcia - tak marszałek odpowiada na pytanie, co dalej z szefem WUP / Fot. Jacek Smarz">Przyznali się do błędu
- Przy okazji każdego kursu wysyłaliśmy zapytania do pięciu firm, pytając o cenę szkoleń, wyłuszczając nawet takie szczegóły, jak ciepłe i zimne napoje. To był styczeń 2010 roku. Dostaliśmy oferty w zalakowanych kopertach. Powołaliśmy kilkuosobową komisję, otworzyliśmy i wybraliśmy te najtańsze, bo cena była dla nas jedynym kryterium. Szkolenia poprowadziły trzy firmy: KOM-BIT z Lipna (kablówka, Internet plus szkolenia), ATUT z Włocławka (typowo szkoleniowa) i Centrum Kształcenia Praktycznego z Lipna (przy Zespole Szkół Technicznych). I co w tym jest nie tak? - pyta dyrektor Rojek.
- W Lipnie nie zastosowali ustawy w brzmieniu obowiązującym od 1 stycznia 2010 roku, do czego zresztą się przyznali w trakcie spotkania. Dyrektor PUP ukarał winnych zaniedbań pracowników i powołał nową komórkę organizacyjną do spraw zamówień publicznych - mówi natomiast Adam Horbulewicz. Na piśmie Wojewódzki Urząd Pracy tłumaczy, że po pierwsze, Powiatowy Urząd Pracy nie miał podstaw do zastosowania procedury zamówienia z wolnej ręki, po drugie zaś - mógł zastosować tryb negocjacji bez ogłoszenia albo tryb zapytania o cenę.
Wynajęty przez PUP prawnik, dr Jarosław Wyżgowski z UMK, członek resortowej Komisji Orzekającej w sprawach o naruszenie dyscypliny finansów publicznych przy Ministerstwie Spraw Wewnętrrznych i Administracji dowodzi tymczasem, że doszło (po obu stronach sporu) do pomieszania pojęć i terminologii. Najkrócej mówiąc - PUP wybrał firmy z zachowaniem zasady konkurencyjności, choć mógł ją ominąć. Może pewne formalne uchybienia przy tym powstały, ale co do zasady - urząd postąpił uczciwie.
<!** Image 5 align=none alt="Image 172462" sub="Bezużyteczne szkolenia dla bezrobotnych? Znajdziesz w lipnowskim pośredniaku. Jego dyrekcja twierdzi, że jest zmuszana do ich organizacji przez WUP. Inne pośredniaki na ten temat milczą. / Fot. Grzegorz Olkowski">Dyrektora Horbulewicza argumenty prawnika, przedstawiane w dwóch pismach, nie przekonały. Zastanawiał się nad tym, czy lipnowski urząd ma oddać 67 tys. zł za szkolenia, czy nie. Tak długo, że starosta Baranowski zwrócił się o rozstrzygniecie do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. - Nigdzie w regionie takiej sytuacji nie mieliśmy. Nie wiem, czy PUP powinien oddać pieniądze i ile. Nie są pewni w ministerstwie, ani w Urzędzie Zamówień Publicznych. Cały czas to wyjaśniamy - mówi Horbulewicz.
Arogancja kontrolerów
WUP wyjaśnia, a starosta i szef PUP-u piszą do marszałka województwa. O tym, jak się z nimi niesprawiedliwie postępuje, a także o tym, że jeden z kontrolerów był krzykliwy podczas kontroli. - To się zdarza nie pierwszy raz i nie tyko w Lipnie. Tyle że większość dyrektorów PUP woli o tym nie mówić - zaznacza Rojek. („Ale my się nie boimy” - wtrąca zaraz starosta).
<!** Image 6 align=none alt="Image 172462" sub="- WUP nas nie wspiera, tylko nęka szczegółowymi kontrolami - twierdzi Mieczysław Rojek, szef PUP w Lipnie / Fot. Grzegorz Olkowski">Rojek przypomina spotkanie w Pieczyskach, jakieś dwa lata temu. Byli dyrektorzy PUP-ów i szefowie WUP. Temat: kontrole, ze szczególnym naciskiem na aroganckie zachowania kontrolerów i generalne podejście WUP do pracowników PUP. Pracodawcą szefa PUP zawsze jest starosta. WUP ma prawo kontrolować powiatowe urzędy w zakresie dysponowania unijnymi pieniędzmi Europejskiego Funduszu Społecznego. I tyle. - A bywa, że zachowuje się jak pryncypał, którym w żadnym wypadku nie jest! - grzmi już starosta.
Horbulewicz Pieczyska pamięta. - Kontrolerzy zostali pouczeni, jak mają się zachowywać i dyrektorzy PUP-ów od tego czasu nie zgłaszają uwag. A często ich o to pytam - podkreśla.
Głupawe szkolenia bez efektu
Według Mieczysława Rojka, cały ten Kapitał Ludzki wdrażany jest przez WUP bez głowy. Przykładem koronnym mają być zasady dotyczące organizowania szkoleń właśnie w ramach wspomnianego działania 6.1.3. - Drakońskie, a ustalone bez jakichkolwiek konsultacji z dyrektorami PUP-ów, przez co oderwane od realiów - twierdzi Mieczysław Rojek. - Są to wzajemnie wykluczające się kryteria. WUP żąda, by efektywność wyniosła 45 proc. (tylu przeszkolonych ma znaleźć zatrudnienie - dop. red.), a limit na jednego uczestnika zamyka na poziomie 8 tys. zł. To zmusza nas do organizowania tanich i bezużytecznych szkoleń. Takich, po których oczekiwanie 45-procentowej efektywności jest irracjonalne! Sprawdziliśmy - inne województwa takich kryteriów nie stosują.
<!** Image 7 align=none alt="Image 172462" sub="- Nasze drobne błędy bledną przy haśle „truskawki w Hiszpanii” - przekonuje starosta Krzysztof Baranowski / Fot. Grzegorz Olkowski">Na taki zarzut Horbulewicz łapie się za głowę. - Pierwsi w kraju wprowadziliśmy warunek takiej efektywności, i bardzo dobrze. Inni już decyzją Ministerstwa Rozwoju Regionalnego to stosują. Nie może być tak, że unijne pieniądze wydajemy nieefektywnie. Wiem, że nie są to łatwe kryteria, ale jakoś wszyscy dyrektorzy PUP-ów zgody na nie podpisali. W Lipnie też. Dyrektor Rojek krytycznego słowa nie powiedział.
- A co miałem zrobić? Podpisałem zmuszony sytuacją; żeby mieć szansę na pieniądze - odpowiada Rojek. - Zgodziłem się też na 17-procentowy udział w szkoleniach osób po 50 roku życia i niepełnosprawnych (kolejny warunek). Młodzi i ambitni narzekają, że te pieniądze nie są dla nich. A wielu pracodawców z kolei oburza się, że przysyłamy im na staże z gwarancją zatrudnienia ludzi, którzy w niedługim czasie powinni iść na emeryturę.
Truskawki wracają
Konflikt narasta, a Adam Horbulewicz żyje w zawieszeniu. Na ostatniej sesji sejmiku, gdy raportował radnym sytuację na rynku pracy, radny Stanisław Pawlak (SLD) wprost zapytał marszałka o plany wobec dyrektora. Piotr Całbecki odpowiedział „na okrągło” - że w WUP potrzeba nowego otwarcia, nowych metod łagodzenia skutków bezrobocia. Trudno było zgadnąć, co się za tym kryje.
<!** Image 8 align=none alt="Image 172468" sub="Kto korzysta na grubych milionach, mielonych przez PUP-y? Szkolenia nie gwarantują bezrobotnym pracy. / Fot. Anna Matuszewska">Według lipnowskiego starosty, błędy popełniane przez Horbulewicza są zbyt wielkie. - Proszę napisać o truskawkach. Mogę to powtórzyć w sądzie: aferę z Hiszpanią (w 2008 roku kobiety wysłane tam na zbiory wracały z płaczem, z powodu warunków i traktowania) poprzedził wyjazd kilkunastu pracowników WUP. Przynajmniej przez tydzień gościli w kraju Basków, załatwiając te „wspaniałe” miejsca pracy - mówi Baranowski.
Horbulewicz zaprzecza takiej wersji. - Było osiem wyjazdów służbowych do Hiszpanii, dwóch osób, które jechały na kontrolę umów zawartych przez nas z tamtejszymi pracodawcami. Pierwszy wyjazd nastąpił w 2006 roku, a ostatni w 2008. Notatki służbowe z tych wyjazdów są do wglądu w Urzędzie Marszałkowskim lub w Wojewódzkim Urzędzie Pracy. Za każdym razem informacje z tych podróży przedstawiłem starostom powiatów na konwencie - wyjaśnia. - Dodam, że w latach 2003-2010 wysłaliśmy do Hiszpanii łącznie 5500 osób.
Ból obustronny
Adam Horbulewicz jest i zdziwiony, i rozgoryczony faktem, że uwagi ze strony lipnowskiego PUP docierają do niego za pośrednictwem dziennikarza. - Wielka szkoda, że nie mogę wysłuchać ich osobiście - ubolewa.
Mieczysław Rojek też boleje. - Ze strony WUP nie możemy liczyć na merytoryczną pomoc, chociaż dysponuje potężnym potencjałem zdolnych i wykształconych pracowników (180 etatów). Jesteśmy za to nękani drobiazgowymi kontrolami. WUP nie jest dla nas organem doradczym, nie pomaga w rozwiązywaniu problemów. Raczej stoi z boku - to jego podsumowanie sytuacji.
Warto wiedzieć
Jak to robią inni?
WUP w Toruniu jako pierwszy w kraju wprowadził wymóg efektywności jako kryterium dostępu dla projektów z poddziałania 6.1.3 PO Kapitał Ludzki (środki unijne). Śladem naszego województwa obecnie idą już inne. Są jednak i takie, które nadal nie wymagają, by jakaś część przeszkolonych bezrobotnych obowiązkowo znalazła zatrudnienie.
WUP w Lublinie - nie oczekuje efektywności. WUP w Olsztynie - oczekuje 25-procentowej efektywności. WUP w Zielonej Górze - nie oczekuje efektywności. WUP w Warszawie - podobnie. Jako kryteria dostępu wymieniają procentowy udział starszych, najmłodszych i/lub niepełnosprawnych bezrobotnych (wg dokumentów przedstawionych przez PUP Lipno).
