Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpieczeństwo na autostradzie A1. Uwaga, jedzie i mruga światłami - to prostactwo!

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Niezachowanie bezpiecznej podległości często kończy się najechaniem na tył jadącego z przodu samochodu. Skutki bywają tragiczne, ale cierpią też inni kierowcy i pasażerowie, którzy tkwią w korkach.
Niezachowanie bezpiecznej podległości często kończy się najechaniem na tył jadącego z przodu samochodu. Skutki bywają tragiczne, ale cierpią też inni kierowcy i pasażerowie, którzy tkwią w korkach. Marek Weckwerth
Duża moc silnika nie przekłada się na zwoje mózgowe - wystarczy, że kierowca słabszego auta wyprzedza na autostradzie ciężarówkę, co jednak wymaga kilku sekund, a już ma „na ogonie” nerwowo mrugający światłami superbolid. Policja radzi: powinien zachować zimną krew i spokojnie kontynuować manewr.

To, że mamy w tym przypadku do czynienia ze zwykłym chamstwem, bo niestety trzeba wreszcie rzecz nazwać po imieniu, to jedno, a drugie to ewidentne łamanie przepisów i naruszanie zasad bezpieczeństwa. Bardziej popularnie nazywa się to jazdą na zderzaku.

Policja będzie za to ścigać

- Jazda nazywana potocznie „na zderzaku” jest łamaniem przepisów i narusza bezpieczeństwo. Zbliżenie się na niewielką odległość do poprzedzającego auta, który właśnie wyprzedza inny pojazd, jest ewidentnie wykroczeniem, ale też wyraża brak kultury sprawcy tego incydentu – wyjaśnia mł. insp. Maciej Zdunowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Za takie zachowanie należy się mandat.

Naczelnik precyzuje, iż w tym przypadku nie ma zastosowania przepis, który pozwala na niezachowanie nakazanej odległości podczas wyprzedzania, bowiem pojazd „siedzący na ogonie” nie wyprzedza – on po prostu jedzie lewym pasem.

- Jeśli kierowca wyprzedza na przykład ciężarówkę z prędkością 140 kilometrów na godzinę i widzi szybko zbliżający się od tyłu pojazd, do tego mrugający światłami, powinien zachować zimną krew i spokojnie kontynuować manewr. Prawo jest po jego stronie – zapewnia oficer policji.

To też może Cię zainteresować

Przepis jest świeży – wszedł w życie 1 czerwca tego roku i policja nie ma jeszcze danych co do liczby ukaranych za takie zachowania kierowców. Maciej Zdunowski zapewnia jednak, że załogi nieoznakowanych radiowozów wyposażonych w wideorejestratory zwracają uwagę na takie wykroczenia. Policja w naszym regionie zwiększa też liczbę radarów laserowych (ze specjalnym oprogramowaniem) mierzących stacjonarnie prawidłowość zachowania odległości pomiędzy autami. Nasz rozmówca nie chce jednak zdradzić, ile ich jest na wyposażeniu.

Takie są przepisy

Przypomnijmy: bezpieczna odległość pomiędzy pojazdami wyrażona jest w metrach i musi wynosić co najmniej połowę prędkości.

A to oznacza, że odległość pomiędzy samochodami jadącymi z maksymalną dozwoloną na autostradzie prędkością 140 km na godz. musi wynosić co najmniej 70 metrów. Z kolei 120 km na godz. odpowiada 60 metrom.

Kierowcom brakuje edukacji i wychowania

- Bywa tak, że człowiek całe życie chodził i gdy nagle wzbogacił się, przesiadł od razu do Porsche. Mentalność, wychowanie i wykształcenie nie nadążyły za mocą silnika. Cóż, można mieć wyższe wykształcenie, ale ewidentnie brakuje podstawowej edukacji. O kulturze nie wspomnę – stwierdza Marek Staszczyk, sekretarz Kujawsko- Pomorskiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Toruniu. - Prawda jest więc taka, iż tacy kierowcy ewidentnie łamią przepisy, skoro maksymalna dozwolona prędkość na polskiej autostradzie wynosi 140 kilometrów na godzinę, a od 1 czerwca tego roku prawo nakazuje zachowanie bezpiecznej odległości.

Problemem jest także przepustowość naszych autostrad, budowanych jako dwupasmowe. Przy obecnym rozwoju motoryzacji tworzą się na nich wąskie gardła. Gdybyśmy mieli o jeden pas więcej, kierowcy najszybszych aut mogliby swobodnie mknąć ku swoim celom, narażając się tylko (skoro chcą) na zatrzymanie przez policję.

To też może Cię zainteresować

Marek Staszczyk zauważa też niekonsekwencję policji w egzekwowaniu nowych przepisów – zarówno tych dotyczących jazdy drogami szybkiego ruchu, jak i zachować na przejściach dla pieszych. Bardzo wielu kierowców nadal nie zachowuje bezpiecznych odległości, nie przepuszczają pieszych na przejściach, a sami piesi przechodzący jezdnię jak rozmawiali przez „komórki, tak rozmawiają. A mundurowych nie widać.

Na autostradzie jest bezpieczniej
Jak informuje mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy, w tym roku na kujawsko-pomorskich drogach doszło do 425 wypadków, w których zginęło 65 osób, a rany odniosło 452. Na regionalnym odcinku autostrady A1 odnotowano 10 wypadków, 4 osoby ich nie przeżyło, zaś pod opiekę medyków trafiło 12 poszkodowanych.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bezpieczeństwo na autostradzie A1. Uwaga, jedzie i mruga światłami - to prostactwo! - Gazeta Pomorska