Wojewódzkie Biuro Geodezji i Terenów Rolnych w Bydgoszczy ulegnie likwidacji. Chce tego marszałek województwa.
W biurze pracuje prawie 60 osób. W poniedziałek, na sesji sejmiku wojewódzkiego, radni mają postanowić o jego likwidacji, jednak decyzje już zapadły. Ten jedyny zakład budżetowy Urzędu Marszałkowskiego, miast przynosić zyski, do czego został stworzony, przynosi co miesiąc straty.
<!** reklama>Po likwidacji majątek ruchomy zostanie przekazany innym jednostkom organizacyjnym urzędu bądź sprzedany. Co stanie się z ludźmi? - Część z nich pewnie założy własną działalność gospodarczą. Niewielu znajdzie zatrudnienie w Wojewódzkim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku (jego gospodarstwo pomocnicze znajduje się jednak w Bydgoszczy). Mamy też liczne grono pracowników, którzy przejdą na wcześniejsze emerytury. Ja również się na nią wybieram, mam 62 lata - mówi dyrektor Henryk Szczepanik. Zakład od dawna borykał się z problemami kadrowymi. Najlepsi geodeci odeszli już dawno, zostali głównie młodzi i niedoświadczeni. - Albo ci, którzy brali pieniądze i mieli ubezpieczenie, a robili „fuchy”, niezbyt przejmując się wydajnością. Niestety, argumentów finansowych, aby zatrudnić najlepszych, nie miałem. Szukaliśmy pracowników nawet w uczelniach w Koszalinie i Olsztynie, ale od roku nikogo nie zatrudniliśmy - mówi dyrektor. - Po prostu nie mamy kim osiągać zysków. Likwidacja umożliwi wypłacenie pracownikom trzymiesięcznych odpraw. Ich wysokość uzależniona będzie od stażu pracy. Cały proces likwidacji będzie kosztował Urząd Marszałkowski ponad 1.200.000 złotych (wraz z odprawami). Biuro zajmowało się głównie analizą zmian w strukturze agrarnej oraz monitorowaniem przemian w sposobie użytkowania gruntów. W założeniu miało też świadczyć usługi komercyjne. Jego obowiązki przejmie prawdopodobnie geodeta wojewódzki, który działa w ramach Departamentu Rolnictwa, Rozwoju Obszarów Wiejskich i Geodezji Urzędu Marszałkowskiego.