Islandzki eksperyment z wprowadzeniem czterodniowego tygodnia pracy w sektorze publicznym okazał się sukcesem. Pracownicy pracujący 35 - 36 godzin w tygodniu okazali się co najmniej tak samo efektywni jak pracujący 40 godzin. Do pilotażowego wprowadzenia 32 godzinnego tygodnia pracy przymierza się Hiszpania. W Polsce firmy, które zdecydowały się skrócić czas pracy zatrudnionym bez obniżania pensji można policzyć na palcach. Ale nie przypadkiem to przedsiębiorstwa z branży IT.
Trwa proces drag queen, która poderżnęła gardło lalce z wize...
Przyszłość jest dziś - czterodniowy tydzień pracy już w Polsce
- Na rynek pracy wchodzi nowe pokolenie, które ma już zupełnie inną relację z pracą niż ich rodzice, którzy zaczynali karierę w latach 90. poprzedniego wieku - mówi prof. Piotr Michoń z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. - Pracodawca, chcąc zdobyć i utrzymać dobrego pracownika musi mu coś atrakcyjnego zaoferować. Na przykład więcej czasu wolnego - podkreśla.
Nic dziwnego, że w branży w której o kadry konkurują pracodawcy całego świata, znacznie atrakcyjniejszym dodatkiem do pensji niż darmowe soki i lunche, jest czas.
- To racjonalne także dlatego, że nie od dziś wiadomo, że w przypadku pracy umysłowej po upływie 6 godzin efektywność dramatycznie spada - podkreśla prof. Michoń. - Faktycznie więc nie ma sensu, by pracownik siedział w pracy 8 lub więcej godzin.
Ale krótszy tydzień pracy już całkiem niedługo nie będzie jedynie przywilejem dla wybranych. - Pracy, którą musi wykonywać człowiek zwyczajnie ubywa - wyjaśnia prof. Piotr Michoń - W coraz większym stopniu zastępują człowieka roboty. Wkrótce nie będzie zajęcia na 40 godzin w tygodniu dla zatrudnionych. Sądzę więc, że krótszy tydzień pracy to kwestia dekady.
I podkreśla, że z odpowiedzią o to czy chcemy pracować krócej, jest związana to o poziom konsumpcji. - Jeśli uznamy, że obecny nam wystarcza - odpowiedź jest jasna - możemy pracować krócej już teraz - mówi.
Czytaj także
Efektywność pracy rośnie szybciej niż zarobki. Jeśli wystarcza nam obecny poziom konsumpcji, możemy pracować krócej
A może siesta?
Jacek Kulik z Wielkopolskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan także jest przekonany, że pod tym względem czekają nas zmiany. Zasadniczy powód to automatyzacja.
Czytaj także
- To konieczność, ale trzeba to zrobić z głową - mówi. - To jasne, że nikt nie zgodzi się na to, by zarabiać mniej. To oznacza dla pracodawcy wyższe koszty. Czy nas na to stać? Cóż, Europa Zachodnia budowała swój potencjał od II wojny światowej, my ostatnie 30 lat. Nasz poziom życia dalej jest niższy. Ale przed zmianą nie uciekniemy. Natomiast powinna być wprowadzana stopniowo. Osobiście raczej optowałbym krótszym dziennym wymiarem czasu i pięciodniowym tygodniem pracy. Na początek może warto byłoby skrócić dzień pracy o 15 minut i zobaczyć co się stanie. Dopiero później przejść do następnego etapu. W związku ze zmianami klimatycznymi tematem do poważnej dyskusji powinna być także siesta - czyli przerwa w pracy w czasie największych upałów na obiad i regenerację. Takich problemów jest więcej. I pewne jest tylko jedno - przed zmianami w sposobie pracy nie uciekniemy.
Chcesz wiedzieć więcej?
