Pojawienie się noworodka oznacza dla jego najbliższych znaczny wzrost wydatków. Becikowe nie wystarczy nawet na zaspokojenie części potrzeb malucha.
<!** Image 2 align=right alt="Image 11066" >- Wychowaliśmy pięcioro dzieci. Najtrudniej było, kiedy urodziło się pierwsze, Piotr. Trzeba było kupić wszystko, od łóżeczka począwszy. Następne dzieci mogły już nosić ciuszki po starszym rodzeństwie - zwierza się pani Jolanta ze Żnina.
W mieście jest kilka sklepów z artykułami dla niemowlaków.
- Wózki kosztują nawet 730 złotych. Łóżeczko to wydatek rzędu 400 złotych. Jak widać, niewiele będzie można kupić za becikowe, które ma wynosić 1000 złotych - twierdzi właścicielka sklepu z produktami dla niemowląt.
Zofia Przepodobna, właścicielka sklepu z dziecięcą odzieżą, uważa podobnie. - Mam, co prawda, bardzo tanie rzeczy dla niemowlaków, ale wiadomo, że dziecko potrzebuje kilku kompletów pieluszek i kaftaników. Dlatego pomoc państwa młodym rodzicom jest nieodzowna - podkreśla.
- Wyprawkę powinini otrzymywać wszyscy rodzice, podobnie jak rodzinne. Ja mam gospodarstwo. Wychowuję trójkę dzieci, ale nigdy, poza zasiłkiem porodowym z KRUS-u, moim dzieciom nic się nie należało - mówi z goryczą kobieta z Podgórzyna.
Większość osób, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, uważa, że rząd powinien pomyśleć o pomocy wypłacanej w formie wysokiego rodzinnego nie tylko najuboższym, ale także tym średnio zarabiającym.
- Dziecko, wraz z wiekiem, kosztuje coraz więcej. Najwięcej, kiedy idzie do szkoły. Dlatego pomoc rodzinie nie powinna być jednorazowym zrywem, tylko systematyczną akcją - uważa pani Katarzyna.
Dla par, które nie mają dzieci, becikowe nie jest zachętą. - Gdyby każdego miesiąca dawali te pieniądze, można byłoby mówić o pomocy - uważa pani Krystyna.
Jej partner, pan Michał, podkreśla: - Każda mama, która wychowuje dziecko, powinna dostać pieniądze, bo to ciężka praca. Od wychowania w końcu zależy, jakich mamy obywateli.