W Prawie i Sprawiedliwości byli niemal pewni, że Beata Szydło zostanie przewodniczącą komisji zatrudnienia i spraw socjalnych w Parlamencie Europejskim. Europosłowie tej partii, z którymi rozmawialiśmy, twierdzili, że osoba, na którą w wyborach do Parlamentu Europejskiego oddano najwięcej głosów (ponad pół miliona), musi otrzymać takie stanowisko.
Tymczasem stało się inaczej. W środowym tajnym głosowaniu 21 europosłów było za kandydaturą Szydło, 27 zagłosowało przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu. Według polityków PiS, jest to zemsta za "utrącenie" kandydatury Fransa Timmermansa na przewodniczącego Komisji Europejskiej przez Polskę.
"W PE dalszy ciąg odwetu za utrącenie przez Polskę i V4 Timmermansa i Webera tzw. szpicen kandidaten i odrzucenie kandydatury Beaty Szydło. Stoi za tym lewicowo-liberalny establishment, który ich popierał i nie może pogodzić się z porażką. To kolejny akt politycznej zemsty" - napisała na Twitterze europoseł Beata Mazurek.
Tymczasem europoseł PiS Ryszard Czarnecki został wybrany na stanowisko wiceprzewodniczącego Komisji Petycji w Parlamencie Europejskim.
