Kradzież pieniędzy z zakładów Gzella z Osia, skoki na ciężarówki, napad na pocztę w Przechowie i włamanie do Tesco w Świeciu - te sprawy nadal spędzają policjantom sen z powiek.
<!** Image 2 align=right alt="Image 113538" sub="Sprawcy włamania do marketu Tesco w Świeciu nadal cieszą sie wolnością. Ich łupem padły przedmioty warte 100 tys. zł Fot. Marek Wojciekiewicz">- To, że jeszcze nie schwytano sprawców tych przestępstw, wcale nie oznacza, że mogą czuć się bezkarni. Często bywa tak, że na trop przestępców wpadamy podczas prowadzenia zupełnie innego dochodzenia - wyjaśnia podinspektor Edward Joppek, szef sekcji kryminalnej świeckiej policji.
W komendzie wojewódzkiej jest tak zwane „Archiwum X”, w którym gromadzone są akta niewyjaśnionych przestępstw z komend powiatowych. Jest w nim także kilka spraw z powiatu świeckiego z ostatnich paru lat, które nie doczekały się dotąd rozwiązania.
Pięć lat temu trzej napastnicy w kominiarkach wtargnęli na pocztę w Przechowie. Jeden z nich trzymał podłużny przedmiot przypominający broń. Kazali urzędnicze położyć się na podłodze. Kobieta nie posłuchała polecenia i wybiegła z budynku tylnym wyjściem. Bandyci nie próbowali jej ścigać. Rozbili szybę, oddzielającą stanowiska pracy od petentów, i z szuflady biurka zabrali 15 tys. złotych.
<!** reklama>W listopadzie 2005 r. z Zakładów Mięsnych Gzella w Osiu wyjechał opel astra. Siedziały w nim trzy kobiety, a w bagażniku znajdowało się 50 tys. złotych. Był to dzienny utarg, który miały wpłacić w banku w Grudziądzu. Kiedy samochód jechał przez las, zrównało się z nim audi i zepchnęło go na pobocze. Z audi wyskoczyli trzej zamaskowani mężczyźni. Grożąc bronią zażądali wydania pieniędzy. Kobiety były tak wystraszone, że bez szemrania spełniły polecenie. Ci natomiast odjechali kilka kilometrów dalej i spalili audi. Potem uciekli innym samochodem. Podobnie jak sprawców napadu na pocztę w Przechowie, ich także nie udało się dotąd złapać. Na wolności są też sprawcy dwóch napadów na tiry w kwietniu i maju 2006 r. Pierwszy miał miejsce koło Gruczna, a drugi w Dolnej Grupie. W obydwu przypadkach skradziono papierosy i kawę warte ponad 100 tys. złotych.
Nadal wolnością cieszą się też sprawcy włamania do marketu Tesco w Świeciu przed dwoma laty.
Przy pomocy narzędzi do cięcia metalu włamywacze zrobili w nocy dwa otwory w dachu marketu - jeden do apteki i drugi do sąsiadującego z nią salonu komórkowego. Z salonu wynieśli telefony komórkowe, zestawy słuchawkowe i inne akcesoria, natomiast z apteki monitory komputerów i kosmetyki. Łączna wartość skradzionych przedmiotów wyniosła około 100 tys. złotych.
- W dalszym ciągu prowadzimy dochodzenie w tych sprawach. Prędzej czy później większość przestępców i tak wpada w ręce policji - zaznacza Edward Joppek.
Słowa te znalazły potwierdzenie w przypadku sprawców włamania do siedmiu domów jednorodzinnych w Świeciu, które okradziono w ciągu jednej nocy w maju 2006 r. Łupem złodziei padły pieniądze, telefony komórkowe i sprzęt komputerowy. Do kradzieży doszło w obrębie ulic Wyspiańskiego, Andersa, Małcużyńskiego i Paderewskiego. Sprawcy wykorzystywali fakt, że domownicy spali. Wywiercali dziurę w drzwiach balkonowych, podważali je i wchodzili do środka.
- To była grupa, która dokonywała podobnych kradzieży w całym kraju. Półtora roku po „gościnnych występach” w Świeciu wpadli w ręce policji w centralnej Polsce, gdzie dokonali kolejnej kradzieży - wyjaśnia Edward Joppek.