Biało-czerwoni są bardzo blisko awansu do finałów mistrzostw świata. Po sobotniej wygranej 3:2 (2:0) z Austrią, zapewnili sobie przynajmniej drugie miejsce w grupie 6.
<!** Image 2 align=right alt="Image 4732" >Sobotni mecz rozegrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie, zgromadził 45 tysięcy kibiców. Zdecydowanie przeważali fani ekipy trenera Pawła Janasa, którzy stworzyli niezapomnianą atmosferę. Niepotrzebnym zgrzytem były tylko gwizdy podczas hymnu austriackiego.
Rasiak za „Franka”
Sobotniemu meczowi towarzyszyła nerwowa atmosfera. Na boisku szybciej opanowali ją Polacy, którzy ruszyli do ataków. Już w 2. min strzelał nad poprzeczką Grzegorz Rasiak, który w wyjściowej „jedenastce” nieoczekiwanie zastąpił Tomasza Frankowskiego.
- Grzegorz był z nami przez całe zgrupowanie, wiedziałem w jakiej jest formie - tłumaczył swoją decyzję Paweł Janas. - Tomka miałem praktycznie na dwóch treningach i dlatego zdecydowałem, że od początku zagra Rasiak.
W 5. min jedyną groźną akcję do przerwy przeprowadzili goście, ale Christian Mayrleb strzelił słabo i Artur Boruc nie dał się zaskoczyć.
Z biegiem czasu rosła przewaga Polaków. Aktywny był Kamil Kosowski. Chciał pewnie udowodnić, że nie jest słabszy od kontuzjowanego Jacka Krzynówka, którego zastąpił na lewej pomocy. W 6. min gracz Southampton strzelił minimalnie koło słupka, a sześć minut później jego uderzenie z wolnego na rzut rożny wybił Andreas Schranz. Groźne akcje prawą stroną inicjował też Euzebiusz Smolarek. Pierwsza bramka padła jednak po stałym fragmencie. W 13. min z wolnego dośrodkował Mirosław Szymkowiak. W polu karnym źle trafił w piłkę Martin Stranzl, a z prezentu skorzystał Smolarek, który z bliska zdobył gola. Polacy nie zamierzali jednak na tym poprzestać. I nadal atakowali.
Joker Linz
W 22. min, po akcji Kosowskiego z Maciejem Żurawskim, w dogodnej sytuacji znalazł się Smolarek, ale jego strzał został zablokowany. Po chwili z dystansu uderzył Radosław Sobolewski, jednak piłka odbiła się od obrońcy i wyszła na rzut rożny. Po jego rozegraniu futbolówkę dośrodkował Żurawski. W polu karnym Rasiak odegrał ją do Kosowskiego, a ten mocnym strzałem z 12 m nie dał szans Schranzowi. I to była ostatnia groźna akcja pierwszej połowy.
- Do przerwy graliśmy słabo, popełniliśmy dużo błędów - mówił Hans Krankl, trener gości.
Postanowił więc coś zmienić i wprowadził na boisko Rolanda Linza, który wykorzystał otrzymaną szansę. Inna sprawa, że pomogli mu w tym bardzo Polacy, którzy nie grali już tak dobrze. W 61. min po błędzie naszej obrony zdobył kontaktowego gola. W 68. min Polacy odzyskali dwubramkowe prowadzenie. Żurawski przejął piłkę w środku boisku i mimo asysty trzech rywali wbiegł z nią w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Schranza. Sędzia podyktował więc „jedenastkę”. Strzał Żurawskiego Austriak co prawda obronił, ale wobec dobitki był bezradny.
Goście nie zamierzali się jednak poddawać. W 80. min ponownie Linz, po kolejnym błędzie w defensywie, zdobył gola. Końcówka zdecydowanie należała do Austriaków. W 90. min, po kiksie Tomasza Rząsy, Linz „główkował” w poprzeczkę. A w ostatniej akcji meczu piłkę z polskiej bramki wybił Arkadiusz Radomski.
- Cieszymy się ze zwycięstwa, ale musimy przeprosić kibiców za horror, który przeżyli - powiedział Mirosław Szymkowiak.
Polska - Austria 3:2 (2:0)
1:0 E. Smolarek (13), 2:0 K. Kosowski (23), 2:1 R. Linz (61), 3:1 M. Żurawski (68), 3:2 R. Linz (80);
Polska: Boruc - Baszczyński, Kłos, Bąk, Rząsa - Smolarek (żk; 72, Mila), Sobolewski, Szymkowiak (83, Radomski), Kosowski (88, Żewłakow) - Rasiak, Żurawski;
Austria: Schranz (żk) - Hieblinger, Pogatetz (żk), Ehmann (82, Kiesenebner), Stranzl - Schopp (żk; 82, Kuljic), Aufhauser (żk), Kuehbauer, Standfest (żk; 46, Linz), Ivanschitz (żk), Christian - Mayrleb
Sędziował - Massimo De Santis (Włochy). Widzów - 45 tysięcy.