Cięcia w rozkładach pozwalają sporo zaoszczędzić, ale skutecznie odstraszają pasażerów od komunikacji publicznej.
W niektórych miastach, by w weekendy przyciągać pasażerów, wprowadza się promocyjne ceny biletów. Korzystają z tego przede wszystkim przewoźnicy kolejowi. W Bydgoszczy analizowane jest obecnie ograniczenie godzin kursowania linii dziennych. Zamiast nich może wydłużyć się czas funkcjonowania połączeń nocnych obsługiwanych mniejszym taborem. W planie transportowym dopuszcza się też, że linie na peryferyjne osiedla będą kursować co 60 minut. <!** reklama>
- Warto byłoby jeszcze spróbować zagrać taryfą - mówi radny Rafał Piasecki. - Pomysł z biletem weekendowym jest ryzykowny. Jednak połączenie Bydgoskiej Karty Miejskiej z ofertą miejskich placówek typu muzeum, zoo byłoby całkiem rozsądnym rozwiązaniem. Zniżki dla użytkowników BKM z pewnością zachęcałyby do jej nabycia. Widziałbym w takim partnerstwie również podmioty prywatne, na przykład restauracje lub kina.
Bywa jednak, że pieniądze na komunikację miejską, mimo szukania oszczędności, są trwonione. Chociaż w czwartek linia nr 66 nie powinna kursować ze względu na święto, wysłano na nią dwa wozy. Cieszyli się nieliczni pasażerowie, którzy załapali się na kursy. Taniej byłoby zapłacić taksówkarzom za rozwożenie pojedynczych osób. Za pomyłkę ZDMiKP musiał zapłacić przewoźnikowi ponad 30 tysięcy złotych. Ten błąd ma kosztować naczelnika Wydziału Organizacji Transportu Rafała Grzegorzewskiego premię lub upomnienie. Wczoraj próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale bez skutku. (sit)