Kierowcy MZK z niedowierzaniem kręcili głowami gdy usłyszeli, co wydarzyło się na grudniowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy. Wtedy zapadła decyzja o cięciach kursów komunikacji miejskiej – wszystko w imię oszczędności. Pracownicy MZK zdali sobie sprawę, że ograniczenie wydatków na komunikację oznacza zwolnienia w firmie. Już wiadomo, że nie wszyscy odejdą po cichu, a z byłym pracodawcą spotkają się w sądzie pracy.
Handel w Bydgoszczy na archiwalnych zdjęciach [galeria]
Pierwsze wypowiedzenia już są
- Pracę stracić może około 20 kierowców. A przecież jeszcze niedawno organizowaliśmy ich nabór, gwarantując stabilność zatrudnienia i dobre warunki – podkreśla Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Bydgoszczy. - Problemu nie ma wśród motorniczych, było ich zbyt mało, więc po okrojeniu kursów dla każdego wystarczy pracy. Gorzej sytuacja ma się wśród kierowców autobusów. Dochodzą do nas informacje, że kierowców do zwolnienia typować się będzie na podstawie liczby zwolnień lekarskich które brali i kolizji w których brali udział z ich winy.
Pracę stracić może około 20 kierowców. A przecież jeszcze niedawno organizowaliśmy ich nabór, gwarantując stabilność zatrudnienia i dobre warunki
Na to związki zgodzić się nie chcą, gdyż uważają, że strach przed pójściem na zwolnienie odbije się nie tyko na zdrowiu samych kierowców, ale również na bezpieczeństwie pasażerów.
- Kierowca wiedząc, że pójście na zwolnienie będzie źle widziane i może być przyczyną typowania do zwolnienia będzie przychodził chory do pracy. Chory kierowca za kółkiem to zły pomysł – ocenia Andrzej Arndt. - Natomiast stłuczki i kolizje, patrząc na skalę ruchu samochodowego w mieście są i będą się zdarzać. Próbujemy negocjować pewne rozwiązania, być może część kierowców przejdzie na niepełny etat w wymiarze ¾ do czasu polepszenia się sytuacji. Nie można jednak ukrywać, że 8-10 osób otrzymało już wypowiedzenia, z tego kilka skieruje sprawę do sądu pracy. Dwie znalazły już zatrudnienie w innej firmie.
ITS Bydgoszcz: mężczyźni częściej powodowali wypadki w 2019....
Motorniczy ciągle w cenie
- Organizowaliśmy kursy na motorniczych, odbyły się też – w kwietniu i maju – dwa szkolenia na kierowców kategorii D – przypomina Tomasz Zawiszewski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Bydgoszczy. - Wiem, że MZK liczy się ze wzrostem zatrudnienia wśród motorniczych po uruchomieniu trasy wzdłuż ulicy Kujawskiej, będziemy organizować jeszcze jedno takie szkolenie. Natomiast zapotrzebowania na kurs dla kierowców już nikt nie zgłaszał.
Część nowych kierowców zaczęła pracę w miejskiej spółce całkiem niedawno. Niektórzy nie zagrzeją w niej na dłużej miejsca mimo że warunkiem skorzystania z kursu PUP było utrzymanie zatrudnienia. - Umowa zakładała minimum trzymiesięczne zatrudnienie, tak liczona jest ciągłość pracy. Urząd nie może wymuszać na pracodawcy deklaracji, że na przykład zatrudniać będzie przeszkolonego pracownika przez dwa lata. Sytuacja rynkowa zmienia się niekiedy bardzo szybko, tak stało się także w tym wypadku – zauważa Tomasz Zawiszewski.
Warto wiedzieć
W Miejskich Zakładach Komunikacyjnych zatrudnionych jest około 190 motorniczych i około 450 kierowców autobusów. Liczba tych pierwszych jeszcze się zwiększy po uruchomieniu trasy tramwajowej wzdłuż ulicy Kujawskiej. Związkowcy obawiają się, że gdy raz spółka pozbędzie się doświadczonych kierowców, trudno będzie ich znaleźć ponownie, gdy dojdzie do zwiększenia częstotliwości kursowania komunikacji miejskiej, w co wszyscy wierzą. Mimo zwolnień wśród kierowców spółka szuka pracowników w innych działach – poszukiwani są między innymi monterzy torów i sieci trakcyjnych, a także mistrzowie torów.
