Dobra zabawa, rozrywka, dodatkowa atrakcja przy oglądaniu meczu. Jeśli tylko na tym kończy się hazard, pozostaje urozmaiceniem życia. Bywa jednak tak, że przeradza się w nałóg.
<!** Image 2 align=right alt="Image 110829" sub="Infografika: Milena Wojtkowiak">Wtedy jest równie niebezpieczny jak narkomania i alkoholizm, niesie też podobnie destrukcyjne skutki. - Grają nasi klienci, gram także ja - nie kryje Ania, barmanka w jednym z bydgoskich klubów. - Na automatach najwięcej wygrałam 600 złotych. Znam takich, którzy wygrywali po kilka tysięcy. Gram za drobne stawki, dzięki temu za 100 złotych można się bawić godzinami - uważa Ania. - Był czas, że grałam codziennie, przed i po pracy. Do teraz, gdy przechodzę koło automatu, to mówię sobie - nie daj się, nie daj się! Wystarczy jednak, że jestem na imprezie w pubie, wypiję kilka piw i już siedzę przy automacie. Czasem wrzucisz 40 złotych i wyjmiesz kilka stów, a czasem wrzucisz kilka stów i nie wyjmiesz nic. Nie ma co kryć, że jestem jednak mocno pod kreską. Patrząc po klientach, to grają głównie młodzi, ale pełnoletni, innych do klubów się nie wpuszcza. Są też starsi, kupują kawę albo piwo i siedzą przed „bandytą” godzinami.
<!** reklama>Uzależnienie od hazardu jest tak samo kosztowne i obciążające dla otoczenia i rodziny, jak inne uzależnienia. Dlatego bukmacherzy robią wszystko, żeby zdjąć z siebie „winę”. Już na wstępie, przy rejestracji polecają - rób regularne przerwy w grze, ustal z góry, ile możesz stracić! Pozwalają także sprawdzić samemu, czy jest się już uzależnionym, czy nie, podsuwając specjalistyczny test. Ostatecznie internetowi bukmacherzy oferują autoblokadę - można samemu sobie zablokować konto, przez co wpłata na nie kolejnych środków nie będzie już możliwa.(BOB)
