MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Astoria - AZS Toruń. To były piękne dni [ZDJĘCIA]

Tadeusz Nadolski
W czasie baraży hala Astorii pękła w szwach. Na zdjęciu z lewej: w akcji na kosz AZS Wadim Czeczuro, przygląda się Roman Olszewski.
W czasie baraży hala Astorii pękła w szwach. Na zdjęciu z lewej: w akcji na kosz AZS Wadim Czeczuro, przygląda się Roman Olszewski. Archiwum
Nigdy wcześniej i nigdy później koszykarze Astorii nie rozegrali kilku spotkań w tak krótkim czasie i o takiej dramaturgii. Skończyło się happy endem.

Starszym kibicom przypominać nie trzeba. Chodzi oczywiście o pamiętne baraże w 1991 roku, których stawką był awans na najwyższy szczebel rozgrywek (wówczas I liga, obecnie ekstraklasa). Rywalem był AZS Toruń. Pierwszy z nich rozegrano w Toruniu 6 kwietnia 1991 r., czyli 26 lat temu. Ale po kolei...

Prolog
Koniec sezonu 1989/1990 bydgoska drużyna kończyła w minorowych nastrojach. Po euforii po awansie rok wcześniej nie było śladu. Zespół zbudowany wyłącznie na własnych wychowankach, który na dodatek stracił kilku dobrych graczy, w I lidze niewiele miał do powiedzenia. Wygrał tylko trzy mecze i spadł do II ligi. Przy ul. Królowej Jadwigi panowały nastroje wręcz katastroficzne. Dyrekcja klubu na poważnie rozważała (autor był tego świadkiem) wręcz likwidację se-#niorskiego basketu. Przypomnijmy, że był to czas wielkich przemian w naszym kraju. Dogorywał stary system, nie było szans na finansowanie sportu z budżetu biednego państwa. Nie można było też liczy na pomoc miasta. Astoria funkcjonowała w ramach zrzeszenia „Start”, które było ubogie jak mysz kościelna. I wówczas zaświeciło się światełko w tunelu. Jak deus ex machina pojawił się sponsor, bardzo dynamicznie rozwijająca się firma „Weltinex” (jak potem skończyła, to powszechnie wiadomo, ale wówczas nikt przecież nie mógł tego przewidzieć). Rozmowy na linii „Weltinex” - Astoria były krótkie i konkretne. Bardzo duży budżet przeznaczony na wzmocnienia i pensje zawodników, którzy zostali, oraz jeden cel. Po sezonie w II lidze powrót do pierwszej.
Budowa drużyny spadła na barki ówczesnego kierownika sekcji, Zbigniewa Słabęckiego. Dzięki jego staraniom udało się sprowadzić dwóch bardzo dobrych zawodników podkoszowych - Wojciecha Puściona i Romana Olszewskiego oraz obrońcę Mirosława Wiśniewskiego. Notabene Puścion i Wiśniewski jeszcze jako juniorzy grali już wcześniej w Astorii. Trenerami został bydgoski duet Aureliusz Gościniak i Maciej Mackiewicz.

Akt pierwszy
Wówczas obowiązywał taki system, że istniały dwie grupy II ligi. Zwycięzcy automatycznie zapewniali sobie awans, ekipy z drugich miejsc miały rywalizować w barażach z zespołami z ekstraklasy, które zajęły lokaty (9.-10.) tuż przed dwoma skazanymi na spadek. W grupie z Astorią występowało w sumie 12 zespołów. Od początku było wiadomo, że apetyty na awans - oprócz „Asty” - ma przede wszystkim Polonia Warszawa. „Czarne Koszule” miały w swoim składzie, m.in., dwóch bardzo mocnych wysokich zawodników zza wschodniej granicy - Siergieja Żełudoka (208 cm) i Aleksieja Ugriumowa (202), a na pozycji numer jeden reprezentanta Polski Wojciecha Królika. I to oni ciągnęli grę tej drużyny.
Runda jesienna nie przebiegała tak, jak to sobie wyobrażali i sponsorzy, i kibice. Bydgoszczanie doznali trzech porażek. Oprócz jednej - można powiedzieć planowej i wysokiej (74:97) - w Warszawie, także dość niespodziewanych ze Spójnią Stargard i przede wszystkim ze zdecydowanym outsiderem Startem Łódź. W efekcie po jedenastu kolejkach Weltinex Astoria, bo pod taką nazwą występował ten zespół, zajmowała trzecie miejsce (liderem z kompletem zwycięstw była Polonia).
W tej sytuacji władze klubu zdecydowały się na zmianę trenera. Funkcję tę powierzono pochodzącemu z Poznania Romanowi Haberowi (niedawno zmarł), który miał za sobą pracę m.in. W Norwegii.

Akt drugi
Już po kilku treningach i pierwszych spotkaniach okazało się, że w zespole zapanowało nowa jakość. Roman Haber znany był nie tylko ze świetnego warsztatu, ale także żelaznej dyscypliny. Szczególnie tępił spóźnianie się i bardzo szybko ten zły nawyk został wypleniony.
- Z tym trenerem to my już żadnego meczu nie przegramy - powiedział Mirosław Wiśniewski. I te słowa okazały się prorocze.
„Asta” wkroczyła na zwycięską ścieżkę. W lutym 1991 roku przy ul. Królowej Jadwigi po świetnym meczu i dogrywce pokonała Polonię Warszawa 102:99 (była to jedyna porażka ekipy ze stolicy w tym sezonie). Na jedną kolejkę przed końcem podopieczni Romana Habera mieli dwa punkty przewagi na Spójnią i wiadomo było, że drugie miejsce będzie już ich. W tej sytuacji porażka w ostatniej rundzie 27 marca 1991 r. w Zgorzelcu nie miała już znaczenia i uznana została jako wypadek przy pracy.

Epilog
Polonia mogła już świętować awans na najwyższy szczebel, Weltinex Astorię czekały baraże.
- My po losowaniu w siedzibie PZKosz. trafiliśmy na dziesiątą drużynę w I lidze - AZS Toruń. Ta ekipa bardziej nam odpowiadała, niż Hutnik Kraków, który był dziewiąty i teoretycznie mocniejszy. Kluczowy dla końcowego sukcesu był pierwszy wygrany przez nas mecz w Toruniu, a grało się do trzech zwycięstw. Udało mi się skłonić władze związku, by na ten pojedynek desygnowały m.in. Wiesława Zycha, wówczas absolutnie najlepszego sędziego w Polsce, należącego do czołówki europejskiej i światowej, arbitra prowadzącego mecze na olimpiadach, mistrzostwach świata i Europy oraz w europejskich pucharach. To dało nam pewność, że sprawy rozstrzygną się na #parkiecie. I tak też się stało - wspominał w rozmowie z „Expressem Bydgoskim” tamte wydarzenia Zbigniew Słabęcki.
Baraże planowane były do trzech zwycięstw, a przewagę własnego parkietu w przypadku remisu 2-2 miał I-ligowiec.

Mecz pierwszy (6 kwietnia)
Początek i koniec tego pojedynku, rozegranego w hali „Spożywczaka” w Toruniu przy nadkomplecie publiczności i licznej grupie fanów „Asty” należał do gości. Tuż przed przerwą (grano dwie połowy, a nie cztery kwarty, jak obecnie) AZS miał już 11-punktową przewagę. W 35 min bydgoszczanie doprowadzili do remisu 59:59. W 37.57 min ponownie był remis 69:69. Potem Krzysztof Liberacki trafił jeden rzut wolny, Mirosław Wiśniewski dwa, a wynik także z wolnych na 74:71 dla Astorii ustalił Roman Olszewski. Gospodarze mieli jeszcze 24 sekundy na przeprowadzenie akcji, ale ich rzut za 3 punkty trafił w obręcz, a piłka padła łupem przyjezdnych.
AZS Toruń - Weltinex Astoria Bydgoszcz 71:74 (39:31).
AZS: Sinielnikow 27, Pośpiech 10, Marciniak 10, Majcherek 9, Ziółkowski 9, Wilangowski 6.
Weltinex Astoria: Olszewski 23, Skiba 14, Wiśniewski 13, Puścion 13, Liberacki 7, Prusak 2, Czeczuro 2, Próchnicki 0.

Mecz drugi (7 kwietnia)
Można powiedzieć, że Astoria cel minimum zrealizowała. Miała już na koncie jedną wygraną, stąd być może w drugim pojedynku nie potrafiła postawić się rozpędzonym akademikom, którzy już w 26 min prowadzili 68:44 i ostatecznie triumfowali 99:71. Rywalizacja przenosiła się więc nad Brdę.
AZS Toruń - Wetinex Astoria Bydgoszcz 99:71 (46:37).
AZS: Marciniak 24, Majcherek 20, Ziółkowski 17, Sinielnikow 16, Kosewski 13, Wilangowski 6, Zawadka 3.
Weltinex Astoria: Olszewski 24, Puścion 18, Wiśniewski 13, Próchnicki 5, Radziwon 3, Skiba 3, Prusak 3, Gierszewski 2, Czeczuro 0.

Mecz trzeci (13 kwietnia)
Od pierwszego gwizdka goście pokazywali, że to jeszcze nie koniec walki o ekstraklasę. W 28 min AZS prowadził 50:49, w 35 min 62:56. Na 2,15 min przed końcem Mirosław Wiśniewski trafia trójkę i na tablicy pojawia się wynik 63:62. Jeszcze Maciej Marciniak w ostatniej minucie daje prowadzenie AZS-owi 64:63. A gdy do końca pozostaje 16 sekund Grzegorz Skiba faulowany jest przez Andrzeja Pośpiecha. Nasz rozgrywający trafia dwa razy (65:64). Wynik próbuje jeszcze zmienić rzutem z półdystansu Marciniak, ale pudłuje, a piłkę zbiera Roman Olszewski.
Wetinex Astoria Bydgoszcz - AZS Toruń 65:64 (42:37).
Weltinex Astoria: Olszewski 21, Skiba 16, Wiśniewski 15, Prusak 11, Czeczuro 2.
AZS: Ziółkowski 12, Pośpiech 12, Marciniak 12, Sinielnikow 9, Kosewski 9, Majcherek 8, Wilangowski 2.

Mecz czwarty (14 kwietnia)
Na początek istotna uwaga. W tym sezonie obowiązywał system wykonywania rzutów wolnych jeden za jeden (gdy trafiło się pierwszy, zawodnik rzucał po raz drugi, gdy się nie trafiło, piłka była zbierana z tablicy) - w sytuacji, gdy drużyna przekroczyła limit fauli, a nie było to przewinienie w sytuacji rzutowej, karane tradycyjnie dwoma próbami. Czwarte i - jak się potem okazało - ostatnie spotkanie - też było niezwykle zacięte. 30 sekund przed finałową syreną był remis 66:66. Po 23 sekundach Jarosław Zawadka (obecnie trener, asystent Jacka Winnickiego w Polskim Cukrze Toruń, w przeszłości prowadził m.in. Astorię) sfaulował Mirosława Wiśniewskiego, który wykorzystał oba rzuty wolne (68:66). Potem jeszcze wolne jeden za jeden wykonywał Zbigniew Majcherek (AZS), ale nie trafił pierwszego, podobnie jak Wadim Czeczuro (Astoria), gdy do końca zostały 2 sekundy. Po rzucie rozpaczy Andrieja Sinielnikowa spod własnej tablicy piłka nie doleciała do bydgoskiego kosza. Rozpoczęła się fiesta, polał się szampan i pojawiły się łzy w oczach szczęśliwych zawodników. Kibice szaleli na trybunach.
Weltinex Astoria Bydgoszcz - AZS Toruń 68:66 (40:35).
Weltinex Astoria: Olszewski 18, Puścion 17, Prusak 11, Wiśniewski 11, Skiba 9, Próchnicki 2.
AZS: Sinielnikow 30, Wilangowski 9, Marciniak 8, Majcherek 7, Ziółkowski 4, Witkowski 4, Pośpiech 2, Zawadka 2.

W całym sezonie pierwszą piątkę najczęściej tworzyli: Grzegorz Skiba, Mirosław Wiśniewski, Leszek Pruszak, Roman Olszewski i Wojciech Puścion. W pierwszej kolejności na zmiany wchodzili Krzysztof Liberacki, Wadim Czeczuro i Zbigniew Próchnicki. Po kilka minut występowali także Marcin Radziwon, Krzysztof Bebyn, Maciej Kulczyk, Wojciech Warczak i Przemysław Gierszewski.

Statystyki (bez baraży) - punkty, liczba meczów, średnia:
Roman Olszewski 435 21 20,7
Wadim Czeczuro 303 22 13,8
Mirosław Wiśniewski 235 21 11,2
Leszek Prusak 223 20 11,2
Wojciech Puścion 226 21 10,8
Grzegorz Skiba 197 22 9,0
Krzysztof Liberacki 163 19 8,6
Marcin Radziwon 40 8 5,0
Zbigniew Próchnicki 80 20 4,0
Przemysław Gierszewski 8 2 4,0
Krzysztof Bebyn 14 2 7,0
Maciej Kulczyk 7 5 1,4
Wojciech Warczak 0 3 0,0

Na koniec dodajmy, że w drugiej parze barażowej takich emocji nie było, bo wspomniany już Hutnik Kraków trzykrotnie pokonał Spartakusa Jelenia Góra i pozostał w I lidze.

POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!