W sobotę Legia Warszawa przegrała ze Śląskiem we Wrocławiu 0:1. Gola strzelił Victor Garcia, tyle że padł on w kuriozalnej sytuacji. Po rywalizacji o piłkę przed polem karnym między Mateuszem Praszelikiem a Enestem Mucim ten drugi kopnął piłkę do linii bocznej. Dopadł do niej napastnik gospodarzy, który chwilę wcześniej był na pozycji spalonej. Sędzia asystent Marcin Boniek podniósł na chwilę chorągiewkę, sygnalizując spalonego. W ten sposób zmylił legionistów, którzy na moment przestali grać, mimo że arbiter główny, Bartosz Frankowski, nie gwizdnął. Garcia wykorzystał chwilę zagapienia i pokonał Artura Boruca.
Gol - zgodnie z przepisami - został strzelony prawidłowo. Tłumaczył to w programie Lidze+ były arbiter ekstraklasy Adam Lyczmański. - Błąd popełnił sędzia asystent i zawodnicy Legii, którzy stanęli - tłumaczył. - Wyrocznią nie jest sygnalizacja sędziego asystenta, a gwizdek arbitra. Powtarza się to na każdym szkoleniu dla klubów: od B-klasy po ekstraklasę. Zachowanie legionistów jest dla mnie niezrozumiałe. Pamiętajmy, że VAR ma możliwość poprawy ewentualnych pomyłek. W tej sytuacji nie było korekty. Decyzja Frankowskiego jak najbardziej słuszna.
Mimo to po bramce, a także po spotkaniu piłkarze Legii byli wściekli. Mieli pretensje do Frankowskiego i Bońka. Jednak nic nie wskórali. Dzień po potyczce Boruc wciąż nie pogodził się z zachowaniem arbitrów i nie gryzł się w język, by to wyrazić. Na Instagrame - w stories, które są dostępne 24 godziny od opublikowania - opublikował zdjęcie z meczu, na której jest on oraz Frankowski. Podpisał je: Moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że nic innego niż kop na piz.ę lepszego efektu nie przyniesie...

Wyjątkowa sesja Roberta Kubicy przed Grand Prix Włoch na Mon...
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
