Ostatni mecz bydgoszczanki rozegrały 21 grudnia 2016 r. we Wrocławiu ze Ślęzą (61:71), a spotkanie z 7 stycznia z Basketem 90 Gdynia zostało przełożone. Dla naszego zespołu ta stosunkowo długa przerwa była wyjątkowo na rękę.
Poznać filozofię gry
Po pierwsze - można było spokojnie wyleczyć wszystkie urazy trapiące w mniejszym i większym stopniu większość zawodniczek. A po drugie - wkomponować w drużynę dwie nowe koszykarki - Nowozelandkę z brytyjskim paszportem Erin Rooney (zastąpiła Czeszkę Katerinę Żohnovą) i Amerykankę Bernice Mosby (wymieniła się ze swoją rodaczką Anne Armstrong).
- Mieliśmy sporo czasu i sporo materiału do przerobienia - i w ataku i obronie. Obie musiały przede wszystkim zapoznać się z naszą filozofią gry. Ten proces adaptacji przebiega prawidłowo. Bardzo ciężko pracują, są zdyscyplinowane, naprawdę nie możemy narzekać. Jest szansa na to, że stworzą różnicę w naszym zespole. A przy tym należy pamiętać, że nie mówimy tylko o tych dwóch zawodniczkach. Bo przecież z powodu kontuzji dłuższą przerwę miała Elżbieta Międzik i przede wszystkim Martyna Koc. Czyli to jest tak, jakby w naszej ekipie pojawiły się cztery nowe zawodniczki - mówi „Expressowi” trener Tomasz Herkt.
A jak można by scharakteryzować nowe nabytki Artego?
- Nominalną pozycją dla Erin Rooney jest pozycja numer dwa, ale może też grać jako jedynka. Mosby też jest uniwersalną koszykarką, bo dobrze się czuje zarówno na trójce, jak i czwórce, jest mocna fizycznie, potrafi się przepchnąć, ale też dobrze gra przodem do kosza. W pierwszej części zgrywania z drużyną ustawialiśmy je głównie na pozycjach dwa i cztery, z czasem jednak, jak opanują materiał, będziemy ćwiczyć inne warianty - dodaje Herkt.
Wraca Martyna Koc
Dzięki pozyskaniu Mosby i powrocie do normalnych treningów Martyny Koc (o niej za chwilę), bydgoski szkoleniowiec będzie miał w strefie podkoszowej bardzo ciekawą rotację. Oprócz już wspomnianych ma przecież także do dyspozycji dobrze spisującą się Deneshę Stallworth oraz Charity Szczechowiak.
Wracając do Koc. Skrzydłowa rozegrała tylko pięć pierwszych spotkań w tym sezonie. Ostatni raz na parkiecie pojawiła się 22 października w konfrontacji z CCC w Polkowicach. Co więc się stało?
- Najkrócej mówiąc - naderwałam ścięgno achillesa. Ze stanu zapalnego, który, niestety, przeciągnęłam, bo myślałam, że to samo przejdzie, wywiązała się bardzo poważna kontuzja. W tej sytuacji potrzebna była bardzo długa rehabilitacja, bo - na szczęście - udało sie uniknąć zabiegu operacyjnego. Na początku, przez około miesiąc, była to fizykoterapia, tak zwana fala uderzeniowa, która notabene była bardzo bolesna. Potem zaczęłam robić specjalne ćwiczenia. To się trochę przeciągnęło, bo nie wszystko szło zgodnie z planem. Teraz jednak jest już wszystko w porządku. Wróciłam do normalnych treningów. Choć jeśli chodzi o wydolność, to jeszcze sporo mi brakuje, bo dopiero przed świętami zaczęłam biegać. Na razie oceniam swoją dyspozycję na pięćdziesiąt procent tej sprzed kontuzji, ale z każdym dniem jest coraz lepiej. Muszę się także od początku do wszystkiego wdrożyć, bo mamy przecież nowe zawodniczki. Myślę, że na początku będą będę pojawiać się na parkiecie na nieco krócej, by dać odpocząć koleżankom. Na koniec chciałabym podziękować Bartłomiejowi Idziakowi z przychodni Sue Ryder, który koordynował całość mojego procesu rehabilitacji - powiedziała nam Martyna Koc.
Artego faworytem
Jak już wspomnieliśmy, rywalem Artego w 15. kolejce BLK będzie Ostrovia. Faworytem będą goście, bowiem legitymują się znacznie lepszym bilansem spotkań (6-7, Ostrovia 2-12). Relacja internetowa na stronie Basket Ligi Kobiet.