https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Arek Onyszko na życiowym zakręcie

Marek Fabiszewski
Arkadiusz Onyszko w niedzielę po południu grał bardzo ważny mecz na boisku FC Kopenhaga. Przepuścił dwa strzały rywali, a jego Odense przegrało 1:2. Nie to było jednak najgorsze...

Arkadiusz Onyszko w niedzielę po południu grał bardzo ważny mecz na boisku FC Kopenhaga. Przepuścił dwa strzały rywali, a jego Odense przegrało 1:2. Nie to było jednak najgorsze...

<!** Image 2 align=right alt="Image 114067" sub="Arkadiusz Onyszko w Danii przebywa i gra od 1998 roku (Viborg i Odense) Fot. archiwum">Po meczu w drodze z szatni do klubowego autokaru 35-letniego bramkarza zatrzymała duńska policja. Po tak spektakularnym zatrzymaniu działacze, jego koledzy i kibice Odense BK są w szoku.

Noc z niedzieli na poniedziałek Arek Onyszko spędził w areszcie. A w południe tego samego dnia stanął już przed sądem. Jest oskarżony o znęcanie się i pobicie żony, z którą jest w seperacji od roku. Anna jest bydgoszczanką, poznali się, gdy bramkarz był zawodnikiem Zawiszy. Powodem małżeńskich nieporozumień są ich dwaj synowie - 10-letni Oskar i 15-letni Damian.

Onyszko jest wychowankiem Lublinianki Lublin. Stamtąd jako 16-latek trafił latem 1990 roku do bydgoskiego Zawiszy. Z Lublina przywiózł go ówczesny kierownik drużyny Krzysztof Drzewiecki.

Dwa lata później Arek pojechał na igrzyska do Barcelony i zdobył z reprezentacją Janusza Wójcika srebrny medal. Potem bronił także barw Legii i Polonii Warszawa, Warty i Lecha Poznań oraz Widzewa Łódź. W 1997 roku zagrał dwa razy w seniorskiej reprezentacji.

Rok później wyjechał do Danii, kontrakt z Viborgiem FF załatwił mu Andrzej Grajewski. Od 2003 roku jest zawodnikiem Odense BK.

<!** reklama>Onyszce grozi od trzech do sześciu lat więzienia. Na razie sąd zrezygnował z opcji aresztu i wysłał go na tygodniowy psychiczny wypoczynek na koszt klubu.


Specjalnie Dla „Expressu”

Przywiozłem Arka z Lublina jako 16-latka

Krzysztof Drzewiecki, były kierownik I-ligowej drużyny piłkarzy Zawiszy: - W 1990 roku dwukrotnie jeździłem do Lublina załatwiać przejście Arka do Zawiszy, najpierw wiosną, potem latem. To było już za trenera Leszka Szymonowicza. Przywiozłem go do Bydgoszczy jako 16-latka, reprezentanta Polski w swojej kategorii wiekowej. Ponieważ był niepełnoletni, musiałem pozałatwiać dużo formalności: z jego klubem Lublinianką, z jego rodzicami. I na koniec musiałem jeszcze znaleźć w Bydgoszczy dla niego szkołę. Chodził do Zespołu Szkół Zawodowych przy ul. Świętojańskiej, uczył się na kelnera. Za dużo u nas nie pograł (dokładnie 20 meczów - przyp. Fa), bo wiadomo, że w bramce stał wtedy Andrzej Brończyk. Ale „Kinia”, kiedy tylko było to możliwe, to sam proponował trenerom, żeby bronił Arek. Odszedł od nas po trzech sezonach, do Legii. Jego żona Anna jest bydgoszcznką. Kiedyś spotkałem Arka w naszym empik-u, był na urlopie. Pogadaliśmy, powspominaliśmy. Nie wiem, co się z nim teraz stało, co o tym myśleć...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski