Kiełbasińska zajęła pierwsze miejsce w szóstym biegu eliminacyjnym, wyprzedzając Jamajkę Candice McLeod (50,76) i Brytyjkę Victorię Ohuruogu (51,07). W półfinale biegu na 400 m wystąpią dwie reprezentantki Polski. Natalia Kaczmarek w drugiej serii uzyskała drugi wynik w karierze i drugi wynik całych eliminacji - 50,21. Najszybszą zawodniczką eliminacji była Jamajka Stephenie Ann McPherson - 50.15.
Dla Kiełbasińskiej mistrzostwa w Eugene rozpoczęły się od falstartu. Nie wystartowała w sztafecie mieszanej 4 × 400 m. Jak przekazała w oświadczeniu, wcześniej miała obiecane przez trenerów bieganie jedynie w finale tej konkurencji. Do tego przygotowywała się przed mistrzostwami. W jej ocenie to, że sztab nie doczytał regulaminu i nie wiedział o tym, że po eliminacjach będzie można dokonać tylko jednej zmiany, nie jest jej winą. Nie zgodziła się więc na bieganie zarówno eliminacji, jak i finału. Trener Aleksander Matusiński nie wystawił więc jej w tej konkurencji w ogóle. Mikst zajął czwarte miejsce w finale. Biegnący w nim zawodnicy zgodnie skrytykowali Kiełbasińską. Przedstawili sprawę tak, że była to jej rezygnacja z występu zespołowego, odmówienie reprezentowania Polski.
Justyna Święty-Ersetic wprost powiedziała, że nie wyobraża sobie po tym biegania z Kiełbasińską w kończącej mistrzostwa sztafecie żeńskiej 4 × 400 m. Kiełbasińska po biegu eliminacyjnym od razu zapowiedziała dziennikarzom, że o tej sprawie nie chce rozmawiać.
- Napisałam wszystko w oświadczeniu. Uważam, że wyczerpało ono temat w stu procentach. Więcej się na ten temat nie będę wypowiadać (...) To jest przeszłość. Dzisiaj mamy teraźniejszość. Po angielsku nazywa się to »present«. Przeszłość jest przeszłością. Dzisiaj jestem w eliminacjach, dostałam się do półfinału. Następne dni myślę o półfinale. Potem zobaczymy, jak dalej. Mam nadzieję, że i o sztafecie - powiedziała Kiełbasińska.
Nie chciała komentować słów swoich koleżanek z kadry o braku możliwości wspólnego biegania w biegu rozstawnym pań po tym, co się stało.
- To jest tylko sport. To są warunki meteorologiczne, kwestia tego, czy coś zjem, czy się dobrze wyśpię, czy będę spokojna mentalnie. Nie lubię nigdy mówić o tym, co będzie za dwa dni, czy nawet za dziesięć minut - stwierdziła, odnosząc się do swoich realnych szans na awans do finału mistrzostw świata.
Przyznała, że jest optymistycznie nastawiona i chce się cieszyć sportem oraz przestać zważać na różne sprawy.
- Pracowałam na to ciężko, aby być tu i teraz, aby osiągać takie wyniki. Dalej chcę z tego czerpać. Nic tylko się cieszyć i odpoczywać - oznajmiła.
W eliminacjach biegła w sposób kontrolowany i nie dała z siebie jeszcze 100 procent. Bardzo chwaliła atmosferę na trybunach w USA.
- U nas przywykło się do mówienia o kimś »gwiazda« w negatywnym znaczeniu. Śmiem twierdzić, że każdy z nas zawodników, na takim poziomie, ma w sobie trochę takiego czynnika gwiazdy. Jednak wychodzimy na arenę, na której chcemy się pokazać, jak najlepiej potrafimy. Skoro chcemy się pokazać, to chcemy mieć widzów. To daje pozytywnego kopa i na mnie też to działa - zauważyła Kiełbasińska. Powiedziała też, że przechodziły ją ciarki na całym ciele w momencie, w którym o tym mówiła.
Półfinał biegu na 400 m pań zaplanowano w nocy ze środy na czwartek czasu polskiego o 3.45. Finał rozegrany zostanie w nocy z piątku na sobotę o 4.15.
(PAP)
