https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Anioły, lwy i wieczna pamięć

Radosław Rzeszotek
Dla Ukraińców cmentarz Łyczakowski to tylko historyczna nekropolia. Więcej spoczęło tu bowiem słynnych Polaków niż Ukraińców. I jest to jeden z najstarszych w świecie polskich cmentarzy.

Sowietom nie starczyło odwagi, żeby ekshumować pochowanych tu słynnych Polaków, choć były takie projekty. Uznali, że łatwiej im będzie wynarodowić cmentarz Łyczakowski we Lwowie. Obok Artura Grottgera pochowali więc miejscowego aparatczyka Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, a obok Marii Konopnickiej, przewodniczącą aktywu robotniczego tramwajarek. Na cmentarzu Orląt Lwowoskich planowali wysypisko śmieci. Mimo to, najsłynniejsza lwowska nekropolia wciąż urzeka i chwyta za serce.

Historia Polski uczy, że człowiek jest mniej wart niż pamięć po nim. Grzebani na Łyczakowskim często dopiero po śmierci doczekali się uznania. Inni nie zostaną zapomniani, bo pozostawili po sobie o wiele więcej niż rzeźbiony nagrobek. Tu przy bezimiennych krzyżach płoną znicze.

Starszy niż Powązki

<!** Image 1 align=right alt="Image 8687" >Cmentarz Łyczakowski we Lwowie jest jednym z najstarszych polskich cmentarzy. Założony w 1786 roku - w czasach gdy Rzeczpospolita zaczęła konać pod jarzmem zaborców. Jest starszy nie tylko od warszawskich Powązek (1790 r.) i wileńskiej Rossy (1796 r.), ale również od słynnego paryskiego Pere-Lachaise (1803 r.).

Jest jednym z najbardziej malowniczo położonych cmentarzy w Europie. Ulokowany na pagórkach, na tarasowo spadających zboczach i wśród roślinności klimatu bałtyckiego i krymskiego - obok północnych sosen rosną tu, między innymi, południowe cyprysy. Kształt lwowskiej nekropolii nadali dwaj ogrodnicy - Karol Bauer i Tytus Tchórzewski, który w drugiej połowie XIX wieku nadał jej dzisiejszy wygląd. Podzielił cmentarz na parcele, nakazał wmurować w ziemię słupy objaśniające, dzięki którym cmentarz zaczął przypominać park.

- Mam swego rodzaju zboczenie i jeżdżę po świecie fotografując cmentarze - mówi Jarosław Szwed z podwarszawskiego Otwocka. - Byłem oczywiście w Paryżu, byłem w Pradze, byłem także na cmentarzu wiktoriańskim w Londynie i na Monte Cassino. Ale Łyczakowski urzeka mnie najbardziej. Ma w sobie nie tylko spokój, ale niepasującą do cmentarza radość, jakby zmarli nie martwili się, że nie ma ich wśród żywych.

Dziś Ukraińcy podkreślają, że aby właściwie patrzeć na dzieje Lwowa, trzeba pamiętać o wielonarodowości tego miasta. Żyli tu przecież obok siebie nie tylko Polacy i Ukraińcy, ale również Żydzi, Rosjanie, Niemcy. Nie zawsze jednak łatwo przychodzi im pogodzenie się z faktem, że na cmentarzu Łyczakowskim więcej pochowano słynnych Polaków niż słynnych Ukraińców.

Syn chełmińskiej ziemi

- Zarabiam głównie na turystach z Polski - mówi Oksana Olejniczak, sprzedająca pamiątkowe foldery rozłożone na ławeczce w pobliżu grobu Marii Konopnickiej. - Ukraińcy przychodzą tu tylko w odwiedziny do zmarłych krewnych. Ich historia cmentarza specjalnie nie interesuje. Nasi przewodnicy o przeszłości mówią tylko w części, gdzie leżą żołnierze Ukraińskiej Armii Galicji.

<!** Image 2 align=left alt="Image 8688" >Alejka prowadząca na cmentarz Orląt Lwowskich otoczona jest rzeźbami nagrobnymi. Są popiersia ukraińskich poetów, są płaskorzeźby ormiańskich biskupów, anioły czuwające nad spokojem kupców i lwy obok niemieckich nazwisk na nagrobkach.

Cmentarz Orląt Lwowskich uroczyście otwarty przez prezydentów Polski i Ukrainy wygląda elegancko. Klomby, piaskowce, krzyże w równym rzędzie. Obok nieznanych poległych, spoczęli oficerowie i szeregowi.

Tu też znajduje się grób Ludwika Rydygiera, urodzonego koło Grudziądza znakomitego chirurga, pracującego w Chełmnie, którego imię noszą ulice w naszym regionie.

- Byłem tu na przełomie lat 70. i 80. - wspomina Henryk Dylewski z Warszawy. - Wszystkie krzyże były poprzewracane, a napis na głównej bramie został odbity. Ale tak idiotycznie, że można było go odczytać. Polakom krew się gotowała, bo przecież tu leżą nasi bohaterowie, ale nikt nie pisnął słówka. Wtedy Lwów to była część Związku Radzieckiego. O polskości tego miejsca mówić nie było wolno, bo każdy bał się donosicieli.

To nie złość do Polaków

Konflikt polsko-ukraiński o główny napis na cmentarzu Orląt rozwiązany został dopiero po zwycięstwie pomarańczowej rewolucji. Wcześniej władze Lwowa nie chciały zgodzić się, aby w jego centralnym miejscu w marmurze wyryty został miecz i słowa „Tu spoczywa żołnierz polski poległy za ojczyznę”. Ukraińcy upierali się aby miecz zastąpić krzyżem, zaś wersji napisu było wiele, lecz żaden nie odpowiadał stronie polskiej.

<!** Image 3 align=right alt="Image 8689" >- Tak naprawdę zwykłych ludzi nie obchodziło to, jaki będzie napis i czy będzie krzyż czy miecz - przekonuje Vladimir Czop, ukraiński przewodnik po Lwowie. - Ludzi bardziej złościło to, że odnawiana jest polska część żołnierskiego cmentarza, a kawałek dalej niszczeją groby ukraińskie. Nie było w tym jednak złości do Polaków, a raczej do naszych władz, które nie potrafią jak Polacy dbać o swoją historię.

Tylko zasłużeni

Przez ostatnie pół wieku cmentarz Łyczakowski i Orląt stracił na swojej urodzie i znaczeniu. Dziś, głównie dzięki turystom z Zachodu, powoli wraca do swojej dawnej świetności. I choć nadal jest atrakcją turystyczną, wciąż grzebani są na nim zmarli. Powoli do Lwowa wraca zwyczaj, nieznany na Powązkach w Warszawie. Żeby zostać pochowanym na Łyczakowskim, trzeba sobie na to zasłużyć.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski