Andrzej G. oskarżony jest o pięć przestępstw, których dokonał ubiegłego roku w Toruniu. Pierwszy to brutalny mord na mężczyźnie, którego dopuścił się na Wrzosach z 11 na 12 sierpnia 2016 roku. Ofiara miała rany w okolicy krocza i genitaliów. Zmarła na skutek wykrwawienia.
Czyn drugi to zgwałcenie 13-letniego chłopca, do czego doszło 12 sierpnia 2016 roku w okolicy ulic Mickiewicza i Konopnickiej. Był środek dnia, chłopiec szedł akurat do swojej babci. Andrzej G. go zmanipulował i poszedł z nim do sklepu Żabka. Tutaj kupił m.in. piwo i serek Danio.
Andrzej G. gwałcił i zamordował w Toruniu
- W tym serku musiał być jakiś środek odurzający, bo syn był kompletnie otumaniony - opowiada matka chłopca (dane do wiad.red.). - Do dziś moje dziecko nie doszło po tym wszystkim do siebie. Boi się nawet wyjść z domu z psem...
Kolejnego gwałtu dopuścił się Andrzej G. już 14 sierpnia 2016 roku, na starszym mężczyźnie. Wykorzystał fakt jego upojenia alkoholowego, a możliwe, że i podał jakiś środek odurzający.
- Piłem z nim wtedy pierwszy raz. Poszliśmy do lasu. Nie wiem, co było w tej wódce. Odszedłem się załatwić i... więcej nie pamiętam. Obudziłem się już na Curie-Skłodowskiej. Teraz wszyscy mówią na mnie "ciota" - relacjonuje pokrzywdzony (dane do wiad.red.).
Kolejne czyny, o które oskarżony została Andrzej G. to dwa gwałty na jeszcze innym mężczyźnie, których dokonał nocami z 1 na 2 oraz z 7 na 8 maja 2016 roku, na Chełmińskim Przedmieściu. Tę ofiarę dodatkowo okradł z 750 zł.
Proces Andrzeja G. w Sądzie Okręgowym w Toruniu
Wczoraj przed godziną 9.00 Andrzej G. został przetransportowany do Torunia z Zakładu Karnego 2 w Grudziądzu, gdzie jest tymczasowo aresztowany. Do Sądu Okręgowego w Toruniu wprowadzali go trzej policjanci. Oskarżony zasłaniał się kurtką. Nie zdjął jej z głowy nawet na sali sądowej.
Kim jest? To 56-letni recydywista ostatnio mieszkający przy ul. Olsztyńskiej w Toruniu, który dwukrotnie skazywany był już za gwałty. Kary więzienia odbywał w latach 1999-2004 i 2008-2015. Dlaczego w listopadzie 2015 roku wypuszczono go na wolność, a nie skierowano do tzw. ośrodka bestii w Gostyninie? Nie wiadomo.
- Mam usuniętą lewą nerkę i przerzuty raka do prawej. Mam też wrzody na żołądku i bóle serca. Pierwszy raz leczyłem się psychiatrycznie w 1992 roku, bo źle się czułem, miałem dziwne sny i myśli samobójcze - opowiadał wczoraj na sali sądowej Andrzej G.
Proces Andrzeja G. będzie toczył się z wyłączeniem jawności. O to wnioskował i prokurator, i obrońca oskarżonego.
Szeroko o sprawie - piątek w "Nowościach". Tam też rozmowa z matką skrzywdzonego 13-latka.
Zobacz także: Info z Polski