Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alarmy bombowe w sądach prawdopodobnie wszczynają oskarżeni, chcący opóźnić wydanie wyroku

Dorota Witt
Tomasz Czachorowski
Karetki, które nie mogą wyjechać do chorych, policja, wykonująca niepotrzebną, a kosztowną pracę, bałagan w sądzie, urzędnicy pracujący w poczuciu zagrożenia - to efekt fałszywych zgłoszeń o podłożeniu bomby.

Bydgoski Dworzec Główny. Podróżni zgłaszają, że w budynku leży podejrzany pakunek. Przyjeżdża policja, zabezpiecza paczkę. Pirotechnicy ją neutralizują (nie rozbrajają jej, bo to nie ładunek wybuchowy).

Wyżyny. Na ulicy ktoś porzucił walizkę. Znów przyjazd pirotechników, zabezpieczanie terenu. Fałszywy alarm.

Plac Piastowski. Zgłoszenie, że tyka tam bomba. Służby nie znajdują żadnej paczuszki. Po czasie znajdują autora dowcipu. To mężczyzna pracujący w pobliskim kiosku. Tłumaczy, że chciał się przekonać, jak zareagują policjanci.

Bydgoscy mundurowi nie dostali jeszcze wiadomości, dotyczącej prawdziwego zagrożenia bombowego.

8 lat za odroczoną rozprawę

Celowe, fałszywe zgłoszenie o bombie, może być zakwalifikowane jako wykroczenie lub przestępstwo. Sprawca zostaje ukarany odpowiednio grzywną (1500 zł) lub więzieniem (grozi nawet 8 lat).

- Koszty naszej pracy podczas alarmów bombowych wahają się od kilkuset do kilku tysięcy złotych - mówi nadkomisarz Maciej Daszkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Ale trzeba do tego doliczyć to, czego na pieniądze przeliczyć się nie da - bo kto weźmie odpowiedzialność za zdrowie chorego, do którego nie dojechała karetka, pełniąca w tym czasie dyżur przy budynku, w którym rzekomo miała być podłożona bomba?

Wypędzać czy nie wypędzać?

Ewakuacja w sądach wiąże się z przesuwaniem rozpraw i ponownym zawiadamianiem świadków, dwukrotnym zwracaniem im kosztów dojazdu. To spory wydatek. - Nasz prezes rozważnie decyduje się na ogłaszanie ewakuacji - przyznaje Włodzimierz Hilla, rzecznik Sądu Okręgowego w Bydgoszczy. - To nawet zabawne, bo kiedy poprzedni prezes ewakuował pracowników po każdym głupim telefonie o podłożeniu bomby, pojawiały się głosy, że niepotrzebnie tak często ich wypędza. A teraz słyszymy, że to źle, że nie wypędza...

Sprawdzał, jak działa policja

Za szukanie bomb, których nie podłożono, bydgoscy policjanci zapłacili w tym roku 6,5 tysiąca złotych. To nie cała suma, jaką z tego powodu musiało wydać państwo, bo w akcję włączają się też pogotowie i straż pożarna.
- Niedawno autora fałszywej informacji o podłożeniu bomby złapali nakielscy mundurowi.
- W Żninie ostatnio także zatrzymano mężczyznę, który zgłosił, że materiał wybuchowy podłożono w ośrodku zdrowia. Tłumaczył, że chciał sprawdzić, jak działają służby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!