W lesie na Smukale znaleziono namiot i rzeczy osobiste licealisty, Krzysztofa Sakwińskiego. Wygląda, jakby niedawno opuścił szałas. Poszukiwania okolic na nic się zdały.
Namiot odkrył jeden z okolicznych mieszkańców. Skontaktował się z biurem detektywistycznym Krzysztofa Rutkowskiego. Rodzice zaginionego zwrócili się do niego o pomoc. Praktycznie już nocą policjanci zaczęli sprawdzać okolice namiotu. Zaginiony 18-latek zostawił tam rzeczy osobiste, a nawet jedzenie.
<!** reklama>
- Musiał tam jeszcze niedawno przebywać. Zeszyty nie przeszły jeszcze wilgocią - komentował detektyw Rutkowski na konferencji w "Hotelu pod Orłem".
W południe policjanci przerwali przeczesywanie lasu. Pies tropiący doprowadził ich nad brzeg Brdy. Mundurowi zwrócili się do strażaków o przesłanie płetwonurków, aby sprawdzili dno akwenu. Pani Małgorzata, matka zaginionego wierzy, że jej syn odnajdzie się. Apeluje do Krzyśka: - Wróć do domu. Zobaczysz, że świat nie jest tak zły. Będę twoimi oczami. Wśród bliskich jest inaczej.
Zobacz galerię: Akcja poszukiwawcza wstrzymana. Czekają na płetwonurków [wideo]