https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Afera z "Czerwonym Pomidorem" w Toruniu! Krytyka klienta narusza dobra restauratora?

Małgorzata Oberlan
Bartosz Popowicz z Londynu odwiedził w Toruniu znajomych i poszedł z nimi na pizzę do restauracji "Czerwony Pomidor". Krytycznie zrecenzował wizytę w internecie. Urażony restaurator przez prawnika żąda usunięcia opinii, bo inaczej sprawa trafi do sądu. Słusznie?

Restauracje w całym kraju walczą teraz o byt. Wskutek pandemii i zamknięcia poniosły straty. Tylko rejestr dłużników BIG Info Monitor i BIK podają, że zgłoszone im długi przedsiębiorców gastronomicznych opiewają już na 671 milionów! Drastycznie wzrosły w kwietniu i mają. W tej sytuacji trudno się dziwić, że niektórym przedsiębiorcom puszczają nerwy. W Toruniu nerwowo zrobiło się właśnie wokół włoskiej restauracji "Czerwony Pomidor" na starówce. Dlaczego?

Polecamy: Gdzie dobrze zjeść w Toruniu? Dołącz do nas na Facebooku!

Restauracja "Czerwony Pomidor" w Toruniu. Opinia o pizzy i obsłudze

"Czerwony Pomidor. Pizza&Pasta" to nieduża, ale znana restauracja z kuchnią włoską, działająca przy ul. Most Pauliński. Znana dotąd z jak najlepszej strony, o czym świadczą naprawdę dobre opinie klientów z Torunia, innych miast Polski i zagranicznych gości. Doceniają oni kunszt kulinarny, wierność włoskim recepturom oraz oryginalość i wysoką jakość produktów.

- To własnie te liczne, dobre recenzje skłoniły nas, by na jedzenie wybrać się akurat do tego lokalu - podkreśla Bartosz Popowicz, młody gdańszczanin z pochodzenia. - Obecnie mieszkam w Londynie. Gastronomia to moja pasja i droga zawodowa. W Danii szkoliłem się w zakresie zarządzania usługami. W Londynie pracuję przy organizacji i sprzedaży eventów w popularnym barze. Gdziekolwiek bywam, lubię odwiedzać polecane przez innych lokale, zweryfikować recenzje i wystawić własną. Tak samo było w Toruniu, do którego przyjechałem odwiedzić znajomych.

Niestety, wizyta w "Czerwonym Pomidorze" nie była udana. Bartosz Popowicz zrecenzował ją na Facebooku lokalu i witrynie Tripadwisor.pl. Bardzo krytycznie, ale bez wulgaryzmów czy agresji (całość recenzji zamieszczamy na końcu tekstu). Skrytykował długie oczekiwanie na stolik i podanie menu, 30 minut oczekiwania na piwo i około godziny na zamówioną pizzę. Ona sama także na pochwałę nie zasłużyła klienta...

Polecamy

"Opadająca, rozlewająca się, ze spalonym ciastem i jego bokami. Nikt w trakcie jedzenia do nas nie podszedł, żeby zapytać czy jedzenie nam smakowało. Porcja mała, nie można się nią najeść, a dodatki nie były najwyższej jakości" - podsumował Bartosz Popowicz.

Tak wyglądała pizza, którą otrzymał Bartosz Popowicz w "Czerwonym pomidorze".
Tak wyglądała pizza, którą otrzymał Bartosz Popowicz w "Czerwonym pomidorze".

Dalej wypunktował braki w obsłudze, nazywając sytuację kabaretem. "Okazało się, że obsługa jest dopiero drugi dzień w pracy, w ogóle nieprzeszkolona. To był przykry obraz widzieć, jak odbijają od wszystkich stolików bez najmniejszego pojęcia o tym, co jest najważniejsze w obsłudze klienta. Poprosiłem o rozmowę z właścicielem lokalu i to doświadczenie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, że to nie jest dobre miejsce na spędzenie niedzielnego popołudnia. (...) Ciągle mi przerywał sugerując, ze to nie jego wina, że obsługa jest nowa, a ja się nie znam, bo jestem Polakiem i „nigdy nie byłem w Rzymie, a on tam mieszkał przez 26 lat”, więc wie lepiej, że pizza może być spalona" - napisał w recenzji Popowicz.

Na koniec autor nazwał restauratora "skąpcem, który oszczędza na wszystkim, co się da". Miał na myśli pracowników, wystrój, kuchnię. "Właściciel może i mieszkał we Włoszech, ale sposób zarządzania, niestety, jak na Rzym, ale ten podbydgoski (z całym szacunkiem do mieszkańców tej wsi)" - tak ostro już kończy się post młodego londyńczyka.

Polecamy: Gdzie dobrze zjeść w Toruniu? Dołącz do nas na Facebooku!

Restaurator urażony żąda usunięcia posta

Według właściciela "Czerwonego Pomidora" recenzent napisał nieprawdę. Restaurator postanowił walczyć o dobre imię swojego lokalu i własne. Zaangażował prawnika, który w jego imieniu 22 lipca wystosował do autora recenzji formalne "Wezwanie do zaprzestania naruszania dóbr osobistych i usunięcia skutków naruszania". Najprościej rzecz ujmując - wezwał autora do usunięcia z sieci krytycznej opinii i opublikowania przeprosin, bo inaczej sprawa trafi do sądu.

Warto przeczytać

"Wszystkie informacje zawarte w opinii Bartosza Popowicza są nieprawdziwe, nierzetelne, oparte na stworzonej przez niego fikcji, w sposób oczywisty i rażący naruszają dobra osobiste (tu: imię i nazwisko biznesmena) jako właściciela restauracji, przedsiębiorcy oraz pracodawcy, podważając jego wiarygodność oraz profesjonalizm" - czytamy w wezwaniu, które adwokat Mariusz Lewandowski wystosował do Popowicza.

Prawnik zaznacza, że usunięcie opinii powinno nastąpić w ciągu 3 dni od doręczenia autorowi wezwania i podaje treść przeprosin, który w tym samym terminie Popowicz miałby zamieścić na miesiąc w sieci. Jeśli nie, sprawa trafi do sądu, gdzie broniący wizerunku restaurator może domagać się już nie tylko publikacji przeprosin, ale i finansowego zadośćuczynienia.

Polecamy: Gdzie dobrze zjeść w Toruniu? Dołącz do nas na Facebooku!

Adwokat podkreśla, że wbrew twierdzeniem Bartosza Popowicza, nie ma tutaj żadnego "straszenia sądem". Jest działania zgodne z prawem, przysługujące każdemu, kto czuje, że naruszony zostały jego dobra osobiste.

Finał na sali rozpraw?

-Nie zamierzam usuwać tej recenzji, bo prawdziwie oddałem w niej realia, nikogo nie obraziłem, a poza tym mam prawo wyrażać swoją opinię - mówi dziś "Nowościom" Bartosz Popowicz.

Czy sprawa w takim razie skończyć się musi w sądzie? Zawsze możliwe jest przecież rozwiązanie polubowne. Może właściciel "Czerwonego Pomidora" zaprosi jeszcze raz do sobie krytycznego klienta i tym razem wizyta przebiegnie tak, że powstała z niej kolejna recenzja będzie już zupełnie inna? Z ciekawością czekamy na rozwój wypadków i o ciągu dalszym tej sprawy będziemy informować.

WARTO WIEDZIEĆ:

  • Sytuacja branży gastronomicznej wskutek pandemii pogorszyła się znacząco. Część lokalów splajtowała. Pozostałe walczą o byt, chcą nadrobić straty. Nie jest im łatwo, bo obowiązuje reżim sanitarny, a klienci wcale tłumnie ich nie odwiedzają.
  • Zaległości branży gastronomicznej w ciągu kwietnia i maja wzrosły o ponad 23 mln zł (3,6 proc.) do poziomu 671 mln zł. Najszybciej długów przybywało firmom cateringowym i mobilnym punktom sprzedaży posiłków (o 10 proc.) - podał w środę Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor i BIK.
  • Jak podkreślają eksperci BIG InfoMonitor, branża gastronomiczna jest jedną z tych, które najbardziej ucierpiały w efekcie pandemii koronawirusa.

PONIŻEJ RECENZJA Bartosza Popowicz, w niezmienionej wersji (wizyta miała miejsce 13 lipca br.):

"

Do restauracji przyszliśmy z myślą, że zachwalany Czerwony Pomidor będzie realną konkurencją dla innych pizzerii w Toruniu, w tym dla Kolorowego Pieca, innej sławnej z piecem opalanym drewnem. Byliśmy jednak głęboko zawiedzeni na każdej możliwej płaszczyźnie od obsługi, po samej pizzy kończąc.

Afera z
Zaczęliśmy od oczekiwania około 15 minut, żeby ktokolwiek w ogóle do nad podszedł i poinformował nas o czasie oczekiwania na stolik. Jak już ktoś się pofatygował, to zostaliśmy usadzeni (na krzesła z porozrzucanymi saszetkami od cukru), ale za bardzo nie wiedzieliśmy co mamy ze sobą dalej robić, bo karta menu nie została zaserwowana od razu. Musieliśmy czekać kolejne 10 minut na jej zaserwowanie, niektórych piw w karcie brakowało, co było już kolejnym rozczarowaniem. Prawdziwy żart rozpoczął się potem, kiedy zamówione piwo butelkowe mieliśmy zaserwowane przez kelnerkę dopiero po 30 minutach, uderzając butelką i szklanką o stół i odchodząc, gdzie musieliśmy nalać je sobie sami (sic!)... sama pizza przyszła dopiero po około godzinie od wejścia do lokalu, co jest rozczarowaniem ze względu na to ze w samej pizzerii jest tylko 10 stolików, a później były już tylko zajmowane trzy.

Niestety pizza bardzo rozczarowująca. Opadająca, rozlewająca się, ze spalonym ciastem i jego bokami. Nikt w trakcie jedzenia do nas nie podszedł żeby się zapytać czy nam jedzenie smakowało. Porcja mała, nie można się nią najeść, a dodatki nie były najwyższej jakości.

Polecamy: Gdzie dobrze zjeść w Toruniu? Dołącz do nas na Facebooku!



Na największy kabaret przyszedł czas po całym „doświadczeniu”. Okazało się że obsługa jest dopiero drugi dzień, w ogóle nieprzeszkolona. To był przykry obraz widząc jak odbijają od wszystkich stolików bez najmniejszego pojęcia co jest najważniejsze w obsłudze klienta. Poprosiłem o rozmowę z właścicielem lokalu i to doświadczenie jeszcze bardziej utwierdziło mnie w fakcie że to nie jest dobre miejsce na spędzenie niedzielnego popołudnia. Przedstawiając mu wrażenia ze swojego pobytu, ciagle mi przerywał sugerując ze to nie jego wina ze obsługa jest nowa, a ja się nie znam, bo jestem Polakiem, bo „nigdy nie byłem w Rzymie”, a on tam „mieszkał przez 26 lat”, więc wie lepiej, że pizza może być spalona. Pizza alla Romana w Czerwonym Pomidorze w ogóle jej nie przypominała, a nawet wspomagając się zdjęciami w galerii Google, żeby zweryfikować swoją ignorancję, niestety nie zobaczyłem żadnej z nich ze spalonym ciastem i bokami jak w tej pizzerii...

Przykro mi, że niestety ego właściciela wygrało i nie był w stanie przyjąć konstruktywnej krytyki, więc po prostu wyszliśmy płacąc za najdroższą pizzę w Toruniu, która okazała się być też jedną z gorszych. Na nic dla mnie tłumaczenie, że „trzeba było powiedzieć że pizza jest nie w porządku, to byśmy zrobili nową”, jak na pierwszą czekało się godzinę - z całym szacunkiem, ale nie mieliśmy już ani czasu ani ochoty przebywać w tym miejscu dłużej, jednocześnie będąc głodnymi. Nie mówiąc już o tym że nikt z obsługi się nie pofatygował żeby nas w ogóle w trakcie zapytać o zdanie.

Wg nas, właściciel jest skąpcem, który oszczędza na wszystkim co się da począwszy od pracowników (nie bez przyczyny cała załoga była nowa i niewyszkolona), wystroju (wystające kable od braku telewizora, najtańsze listwy przysufitowe, niejednakowe krzesła i praktycznie brak dodatków, które spowodowałoby ze to miejsce byłoby o wiele przytulniejsze), produktów, a nawet radia, gdzie było puszczone przypadkowe włoskie radio z reklamami w tle, co nie oddawało najlepszego odczucia w tym lokalu. Właściciel może i mieszkał we Włoszech, ale sposób zarządzania niestety jak na Rzym, ale ten podbydgoski (z całym szacunkiem do mieszkańców tej wsi)."
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jagość

No pizza piękna z węglem na wstrzymanie chyba i ten pan mieszkał we Włoszech, twierdzi, że pizza może być tak spalona? Chyba za czasów Nerona haha

T
Thomas S

Niestety klient ma racje w Toruniu jest bardzo ciezko zjesc cos smacznego . Ja w takiej sytuacji dziekuje za podane danie i nie placac wychodze z restauracji takie mam prawo konsumenckie. W toruniu miescie turystycznym naciaga sie turystow dziala to na zasadzie raz i nigdy wiecej . Takie zarcie podano mi np w restauracji U Kucharzy , koszmar.

Z
Zdecydowany
31 lipca, 21:13, Gość:

Czytam ten artykuł z dużym zdziwieniem... Pan Bartosz wydaje się być bardzo pewnym siebie młodym człowiekiem, zastanawiam się czy utrzymuje się z gastronomii mieszkając w Londynie. Sytuacja zdaje się nie jest łatwa dla gastronomii również tam... Opinia co do pizzy wydaje się być delikatne mówiąc dość krytyczną. Z tego co czytałam, pizza z tego typów piecu, może mieć przypalone brzegi. Mi to w niczym nie przeszkadza. A moim zdaniem pizza jest na prawdę rewelacyjna. Jednak bardziej mnie martwi, z jaką łatwością w dzisiejszych czasach wystawia się takie opinie. Oczywiście pan Bartosz może mieć swoje zdanie na ten temat, ale czy trzeba to od razu umieszczać w sieci? Często mi się zdarza zwracać uwagę obsłudze, nawet właścicielom, mówię prosto z mostu, ale pisanie takich rzeczy oficjalnie jest według mnie robieniem nieprzyjemności komuś kto przecież walczy o swój interes zwłaszcza w tych czasach, a po za tym to jednak świetny specjalista dbający o jakość i każdy detal. Cóż bardzo krzywdzące, lepiej by było porozmawiać. Zapewne młody pan Bartosz oczekiwał skruchy od właściciela, a nie widząc jej tym bardziej postanowił opublikować swoje posty. Na miejscu właściciela odpidalabym na post i zostawiła tę sprawę, sąd nie jest najlepszym wyjściem. Torunianka i nie tylko, są zachwyceni pizza w Czerwonym Pomidorze i opinia pana Bartka nie przesadzi o frekwencji. Życzę właścicielowi wytrwałości i żeby wszystko wyszło na prostą, żeby pandemia się skończyła i żeby restauratorzy spokojnie mogli prowadzić swoje interesy. No i moze tez troche wiecej pokory i spokoju ;) Jakość i tak się obroni... oby młodzież była bardziej powsciagliwa, mam nadzieję że nauczymy następne pokolenia lepszej i bardziej polubownej komunikacji. Sprobujcie sie Panowie dogadać, najlepiej bez publiczności :) pozdrawiam i życzę powodzenia

:)

Czy uważasz, że to jest normalne, żeby właściciel chciał pozwać do sądu swojego klienta bo wystawił mu nieprzychylną opinię? To jest jakiś absurd!

Negatywna recenzja jest zawsze okazją dla właściciela do ulepszenia swoich usług. Czy uważasz że usługi na świecie byłyby dobre gdyby cały czas się głaskało po głowie i pisali tylko miłe dla oka rzeczy? Czy każdy klient ma się obawiać ze jak napisze coś nie po myśli właściciela to pozwie go do sądu?

Nie można pozwalać na taki precedens, więc trzeba takie zachowania jak tego właściciela piętnować. Opinia jest subiektywna i każdy ma prawo do opisania swoich doświadczeń online. Po to jest właśnie np. Tripadvisor żeby można było chodzić do najlepszych miejsc gdzie rankingi opierają się na opiniach swoich gości.

z
zok

a pizza byla bez maseczki

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski